poniedziałek, 28 września 2020

Grypa szaleje w Łodzi.


"Głos Poranny", styczeń 1937 roku.

Styczeń 1937 roku był wyjątkowo trudny dla łodzian. Nie dość, że spadło dużo śniegu, wiał lodowaty wiatr i ściskał mróz, to w mieście wybuchła epidemia grypy. 

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.

Chorowali wszyscy: robotnicy, urzędnicy, dzieci, lekarze. W szpitalach brakowało wolnych łóżek, a grabarze nie nadążali kopać grobów dla ofiar wirusa. W łódzkich kościołach proszono Boga, by ocalił od zarazy miasto i jego mieszkańców.

"Express Wieczorny Ilustrowany", 30 stycznia 1937 roku.

W maglach powstała plotka, że epidemia grypy zbierze jeszcze większe żniwo niż zwalczona 18 lat wcześniej hiszpanka, która zabiła w Łodzi ponad tysiąc osób, najwięcej w wieku 20-40 lat. Przetoczyła się wówczas przez miasto w trzech falach, z których ostatnia zabiła kilkaset dzieci w wieku 5-14 lat. Epidemia z 1937 roku miała niemal identyczny przebieg, dlatego na łodzian padł blady strach. Według raportów lekarzy Ubezpieczalni społecznej składanych do magistratu, każdego dnia przybywało od 200 do 500 nowych zakażonych.

"Głos Poranny", rok 1937.

Epidemia wybuchła w brudnym i gęsto zabudowanym śródmieściu w drugiej połowie miesiąca. Grypa błyskawicznie zdziesiątkowała pracowników biur i urzędów. Chorowali także uczniowie.

"Głos Poranny", 24 stycznia 1937 roku.

Kolejne duże ognisko wirusa pojawiło się na Bałutach. Ich mieszkańcy, biedni i niedożywieni, żyli w fatalnych warunkach, mieli niedogrzane mieszkania bez sanitariatów. Wówczas o myciu rąk nikt nie myślał, a chustki do nosa były luksusem dla urzędników i właścicieli fabryk (zamiast nich powszechnie używano rękawów albo fartuchów kuchennych). 
Węgiel był towarem niezwykle deficytowym, redakcje gazet urządzały losowania, których laureaci otrzymywali przydziały opału.

"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1937.

Choroba u większości łodzian przebiegała gwałtownie, towarzyszyła jej gorączka. Z raportu służb sanitarnych wynika, że tylko jednego dnia (23 stycznia) łódzkie apteki wydały ponad 10 tysięcy lekarstw, które miały łagodzić przebieg choroby - głównie leków napotnych i... specyfików przeczyszczających. Liczba ta jest ogromna, zwłaszcza, że większości zarażonych nie stać było na zakupienie medykamentów. Kolejne dni przynosiły coraz gorsze informacje.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", 27 stycznia 1937 roku.

"Głos Poranny", rok 1937.
28 stycznia
Odnotowano, że na grypę zachorowało już 50 tysięcy łodzian. Spośród 210 lekarzy Ubezpieczalni Społecznej zaraziło się czterdziestu. Żeby uzupełnić braki kadrowe, zatrudniono lekarzy z listy rezerwowej. W aptekach przyjęto do pracy dodatkowych farmaceutów, bo część dotychczas pracujących zachorowała, a pozostali nie nadążali z obsługą pacjentów. Największa liczba zakażeń dotknęła pracowników umysłowych; robotników fabrycznych zachorowało trzy razy mniej.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.
30 stycznia
Chorych było już 80 tysięcy łodzian. Z raportów medyków Ubezpieczalni Społecznej wynikało, że każdego dnia przybywało kolejne 10 tysięcy zakażonych. Najwięcej zachorowań zanotowano wśród pracowników poczty. Wirus zdziesiątkował także personel łódzkich sądów - jak donosił "Express Wieczorny Ilustrowany" na dziewięciu zatrudnionych w II Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego aż sześciu było chorych. Kolejni zarażeni przechodzili grypę znacznie gorzej niż osoby, które zachorowały w pierwszych dniach stycznia. Nie mieli siły wstać z łóżka i prosili o wizyty domowe. Lekarze codziennie odwiedzali nawet 3 tysiące cierpiących.

"Express Wieczorny Ilustrowany", 30 stycznia 1937 roku.
4 lutego
Grypa sparaliżowała negocjacje pracodawców z grożącymi strajkiem przedstawicielami wytwórców pończoch i woźnicami. Związki zawodowe wystąpiły o przedłużenie umowy zbiorowej na rok. Obie grupy zażądały podwyżek o 100% i zagroziły strajkiem generalnym, jeśli ich żądania nie zostaną spełnione. 

"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.

Sytuacja była kryzysowa. W sprawę włączyło się też Chrześcijańskie Zjednoczenie Zawodowe. Jego przedstawiciele zwrócili się do inspektora pracy o wyznaczenie terminu rozmów, które zapobiegłyby wybuchowi strajku kilku tysięcy woźniców i dorożkarzy niezadowolonych z warunków pracy. Inspektor pracy w pierwszej kolejności zaprosił do negocjacji przedstawicieli fabrykantów i pracowników fabryk pończoch. Na spotkanie przybyli przedstawiciele związków zawodowych i fabrykantów. Nie stawili się natomiast przedstawiciele pracowników. Przysłali pismo, że osłabieni przez wirusa nie są w stanie podjąć rozmów. Inspektor, nie mając wyjścia, odroczył spotkania z pończosznikami i woźnicami o dwa tygodnie.

"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1937.
9 lutego
Szpitale w Łodzi były przepełnione. Bojąc się o utratę pracy, niedoleczeni łodzianie stawiali się w biurach i fabrykach. Skutkowało to powikłaniami: zapaleniem płuc, dotkliwymi bólami stawów, osłabieniem serca i chorobami uszu. I właśnie te powikłania, a nie sama grypa, zbierały śmiertelne żniwo.
"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.

W wyniku tych powikłań tygodniowo umierało 112 osób, podczas gdy przed epidemią przeciętnie notowano 50 zgonów. Na cmentarzach katolickich liczba pochówków wzrosła o 100%. Na jednym z nich odnotowano aż 33 pogrzeby jednego dnia. Grabarze kopali mogiły w zamarzniętej na kamień ziemi do godziny 23.00. Część ceremonii przełożono, bo nie sposób było przygotować odpowiedniej liczby grobów.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", luty 1937 roku.

"Express Wieczorny Ilustrowany", luty1937 roku.

W drugiej połowie lutego, gdy wydawało się, że epidemia wymorduje mieszkańców Łodzi, przestało przybywać zarażonych. 

"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1937.

Przywrócono lekcje w szkołach, ale w urzędach i fabrykach frekwencja jeszcze długo nie wróciła do tej sprzed wybuchu epidemii. Pacjenci leczyli się z powikłań, niektórzy nigdy nie wrócili do pełnej sprawności - stracili częściowo słuch albo cierpieli z powodu zaburzeń serca.

"Głos Poranny", rok 1937.

Źródło:
Anna Kulik, Jacek Perzyński. Sekrety Łodzi. Część 3.

"Głos Poranny", rok 1937.

Przeczytaj jeszcze:

"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1937.

Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi (wycinki prasowe)
oraz strony:
NORTHWEST https://www.nwpb.org/ (jedynie ilustracyjne przykładowe)

1 komentarz:

  1. 1937 roku była grypa, a w 2020 r. koronawirus. Niedługo będzie jeszcze coś innego. Czas budować swoją odporność i starać się nie łapać przeziębienia.

    OdpowiedzUsuń