27
kwietnia 1916 roku po raz pierwszy prasa łódzka poinformowała o planowanym w
Warszawie uroczystym obchodzie święta 3 Maja.
Tego samego dnia odbyło się u nadburmistrza
Schopena spotkanie 12 polskich radnych z udziałem prezydenta policji, na którym
zostali oni poinformowani, że w tym roku władze niemieckie zezwalają na
zorganizowanie uroczystości narodowych w Łodzi, czym chcą się chlubnie odróżnić
od gnębiącego w przeszłości naród polski reżimu carskiego. Podkreślano, że
władze niemieckie spodziewają się szerokiego udziału ludności i podniosłego
nastroju oraz, że okażą wszelką pomoc organizacyjną.
"Gazeta Łódzka", 27 kwietnia 1916.
Należy
przypomnieć, że jeszcze rok wcześniej, w pierwszym roku okupacji władze
niemieckie dbając o zachowanie spokoju publicznego, zapobiegały wszelkim
ulicznym wystąpieniom, mogącym przerodzić się w zamieszki.
30
kwietnia 1915 roku prezydent policji Mathias von Oppen opublikował
rozporządzenie zakazujące
… zebrań pod gołym niebem, pochodów na
publicznych drogach, jako też zebrań publicznych, gdzie omawiano by i
rozstrzygano kwestie publiczne – szczególnie w dniach 1-go i 3-go maja. Zakazano również
wywieszania chorągwi w wymienionych dniach. W dniu 1 maja nic szczególnego się
nie wydarzyło. Natomiast 3 maja odbyły się jedynie uroczyste nabożeństwa w
kościołach katolickich, którym nadano charakter
…obchodów święta narodowego – rocznicy niezatartej
nigdy chluby naszej, pamiętnej Ustawy Majowej („Nowy Kurier
Łódzki, 3 maja 1915).
"Gazeta Łódzka", rok 1916.
W
1916 roku, prezydent Mathias von Oppen zaznaczył, że zakaz pochodów i zebrań w
dniu 1 maja nadal obowiązuje. Zaskoczeni radni powierzyli przygotowanie
obchodów Stowarzyszeniu Techników, jedynej w miarę sprawnie działającej
organizacji polskiej inteligencji w Łodzi.
Wieczorem, 27 kwietnia zwołano zebranie w siedzibie Stowarzyszenia Techników na drugim
piętrze kamienicy przy ulicy Andrzeja 3.
W toku gorączkowej dyskusji ułożono plan
przebiegu uroczystości, dokonano wyboru komitetu spośród aktywistów
stowarzyszenia oraz ich żon.
Do kierownictwa komitetu weszli między innymi inżynierowie
Eugeniusz Krasuski i Edward Wagner (prezes stowarzyszenia), ksiądz prałat
Wincenty Tymieniecki i nowy dziekan łódzki, ksiądz Antoni Tomaszewski. W gronie
organizatorów nie było Żyda, ewangelika ani innych Polaków spoza
stowarzyszenia.
"Godzina Polski", rok 1916.
"Godzina Polski", rok 1916.
"Godzina Polski", rok 1916.
Komitet
obchodu rocznicy Konstytucji 3 maja. Pośrodku – ksiądz Wincenty Tymieniecki.
28
kwietnia zamieszczono w prasie program obchodu. Poza praktykowanymi również w
czasach ubiegłych uroczystymi nabożeństwami zaplanowano dekorowanie okien domów
oraz wystaw sklepowych zielenią oraz barwami biało-amarantowymi, zaś na samym
końcu programu obchodów umieszczono wzmiankę o planowanym pochodzie ulicznym,
gdyż wśród członków komitetu panowały wątpliwości, czy pochód uda się
zorganizować w tak krótkim czasie.
"Godzina Polski", rok 1916.
Udekorowane witryny restauracji „Louvre” przy ulicy Piotrkowskiej 86.
Zgodnie
z sugestią władz niemieckich komitet nadmienił o możliwości zawieszenia pracy w
instytucjach, biurach i sklepach co najmniej od godziny 9 rano do 2 po południu
w celu umożliwienia ludności udziału w obchodach. Osobno zamieszczono wezwanie,
aby instytucje chętne do udziału w planowanym pochodzie zgłaszały swe uczestnictwo
oraz przewidywalną liczbę osób biorących w nim udział w siedzibie
stowarzyszenia. Planowane z tej okazji zebrania i wiece organizowane w salach
zamkniętych należało zgłaszać jak najszybciej, gdyż prezydent policji, chcąc
mieć kontrolę nad przebiegiem uroczystości, wymagał, by o zgodę na takie
zebrania ubiegać się najpóźniej do sobotniego (29 kwietnia) popołudnia.
Fot.
Bilet wstępu na uroczystości 3-majowe w Sali Koncertowej.
Materiały
do dekoracji, godła i chorągwie miały dopiero nadejść z Warszawy, lecz dla
pewności zlecono ich wykonanie również miejscowym rzemieślnikom. Flagi i
elementy dekoracji, a szczególnie kolorową bibułę, można było nabyć w sklepie
stowarzyszenia przy ulicy Andrzeja 3, a także w niektórych księgarniach i
sklepach papierniczych. Flagi i tkaniny na draperie sprzedawano w sklepie
bławatnym przy ulicy Piotrkowskiej 100. Gotowych flag bardzo szybko zabrakło i
nie można było ich szyć, gdyż w farbiarniach zabrakło amarantowego barwnika.
Wina za to obarczano, naturalnie, rosyjskiego cara, gdyż rzekomo władze
rosyjskie zakazywały produkcji tego barwnika. W sytuacji przymusowej komitet
zezwolił na wykorzystanie do dekoracji domów dawnych flag rosyjskich po
uprzednim wypruciu z nich pasa barwy niebieskiej, który rozdzielał pasy biały i
czerwony. Ponieważ nie wszyscy wiedzieli, jak flaga powinna wyglądać, w efekcie
część wywieszonych w mieście chorągwi miała barwy czerwono-białe.
Ulica Piotrkowska 125. Widoczne flagi narodowe o odwróconych barwach.
Frekwencję
podczas pochodu miały zapewnić szkoły miejskie, których uczniowie z
nauczycielami mieli stawić się obowiązkowo, zwolniono z tego dzieci poniżej 11
lat. Do licznego udziału wraz z chorągwiami zobowiązano również cechy
rzemieślnicze i stowarzyszenia kupieckie. Do niedzieli 30 kwietnia zgłosiło się
29 organizacji i związków zawodowych oraz 25 cechów rzemieślniczych. Znalazły
się wśród nich instytucje tak szacowne, jak Zgromadzenie Kupców m. Łodzi, czy
też Gmina Żydowska. Zgłosiło się nawet 18 weteranów powstania 1863 roku w wieku
od 69 do 83 lat.
"Gazeta Łódzka", rok 1916.
Do
organizacji święta aktywnie włączył się łódzki oddział Rady Głównej
Opiekuńczej, dysponujący pewnymi zasobami pieniężnymi ze swej warszawskiej
centrali. Towarzystwo Krajoznawcze odwołało zaplanowaną na 30 kwietnia wycieczkę
do Lutomierska i Kazimierza, a jego działacze czynnie włączyli się w
przygotowanie obchodów.
Służba porządkowa pochodu. Targowy Rynek, róg ulicy Cegielnianej (dzisiejsza
Jaracza).
Zarząd
Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości za pomocą ogłoszenia prasowego wezwał
do dekorowania domów zielenią i barwami narodowymi. Ponad 1000 właścicieli
domów zgłosiło chęć takiego dekorowania, w czym zaskakująco duży był udział
ludności żydowskiej i szkół żydowskich. Do bezpłatnego udzielania porad w kwestii
stroju dla dzieci, dekoracji okien i balkonów oraz do sporządzania projektów
większych dekoracji zobowiązał się artysta malarz Maks Hanemann, który
zapraszał chętnych do swej pracowni przy ulicy Zielonej 8, lokal nr 26.
"Gazeta Łódzka", rok 1916.
Uroczystości
rozpoczęło o godzinie 9 specjalne nabożeństwo w starannie udekorowanej
synagodze gminnej przy ulicy Wolborskiej.
Wnętrze synagogi przy ulicy Wolborskiej, 3 maja 1916 roku.
O
godzinie 9.30 odśpiewaniem hymnu „Boże, coś Polskę…” rozpoczęły się obrzędy
liturgiczne w kościołach katolickich, protestanckich i mariawickich. W kościele
św. Krzyża mszę celebrował ksiądz infułat Henryk Przeździecki, zaś na Starym
Mieście – tamtejszy nowy proboszcz, ksiądz Seweryn Popławski.
Po
nabożeństwach grupy mające uczestniczyć w pochodzie zebrały się na Targowym
Rynku, skąd w południe ruszył barwny pochód ze sztandarami cechowymi,
narodowymi chorągwiami i kościelnymi feretronami.
Formowanie się pochodu na targowym Rynku.
Pochód
szedł wolno ulicami Targową, Średnią (Pomorska) do Nowego Rynku. O jego
długości świadczy fakt, że gdy czoło pochodu wchodziło na Nowy Rynek (dziś pl.
Wolności), ostatnie szeregi opuszczały dopiero Rynek Targowy.
Następnie
przemaszerowano ulicą Piotrkowską do
kościoła św. Stanisława Kostki. Chodniki, balkony a niekiedy nawet dachy domów
zapełnione były obserwatorami tak imponującej uroczystości.
Pochód na ulicy Piotrkowskiej przy Nawrot. 3 maja 1916 roku.
Z
uwagi na niespotykaną wcześniej długość marszruty pochód dotarł do celu około
godziny 2 po południu. Młodzieży polecono, by nie wchodziła do środka świątyni,
tylko w porządku szkół ustawiła się na otaczającym ją placu. Do kościoła mieli
wejść przedstawiciele cechów, osoby niosące chorągwie i inne zgłoszone
wcześniej delegacje oraz liczne grono osobistości zaproszonych przez
organizatorów. Po mszy ksiądz oficjał Henryk Przeździecki w uroczystych szatach
i białej infule poprowadził pochód duchownych do miejsca koło ołtarza,
ufundowanego przez robotników Geyera, gdzie miała zostać wmurowana pamiątkowa
tablica i metalowa puszka z umieszczonym w środku dyplomem.
Fragment pochodu przy skrzyżowaniu ulic Piotrkowskiej i Przejazd (dzisiaj ulica Tuwima).
Fragment pochodu przy skrzyżowaniu ulic Piotrkowskiej i Przejazd (dzisiaj ulica Tuwima).
Podczas
pochodu znany łódzki miłośnik fotografii, inż. Michał Daszewski przy
sprzyjającej pogodzie, swoim zwyczajem, zrobił wiele fotografii bardzo dobrej
jakości. Z wykonanych wówczas zdjęć inżynier wykonał przeźrocza, które od 6
maja pokazywano przed seansami w kinie Mirage przy Grand Hotelu. 11 czerwca w
kinie Odeon inż. Daszewski urządził oddzielny pokaz ponad 160 przeźroczy z
widokami wojennymi okolic Łodzi oraz scenkami z pochodu w dniu 3 maja.
Plakat informujący o pokazie przeźroczy Michała Daszewskiego.
Dobra
organizacja uroczystości, a głównie jej nadspodziewana liczebność, wzbudziła we
władzach Generalnego Gubernatorstwa komentarze pełne zdumienia i uznania.
Łódzki 50-tysięczny pochód również zrobił dobre wrażenie, gdyż po Warszawie,
gdzie w uroczystościach wzięło udział około 200 tysięcy osób, był on drugim co
do wielkości na obszarze obu okupacji, wyprzedzając pod tym względem Lublin i
Radom, największe miasta austriackiej strefy okupacyjnej. Po uroczystości,
która wszyscy uznali za wyjątkowo udaną, gazety krytykowały nieco komitet
organizacyjny za zbyt mały kontakt z prasą w celu lepszego rozpropagowania
obchodów, a także za niewłączenie do prac organizatorskich wszystkich warstw i
organizacji społecznych.
źródła:
Waldemar
Pawlak. Na łódzkim bruku.
Krzysztof
R. Kowalczyński. Łódź 1915-1918. Czas głodu i nadziei.
Fotografie pochodzą ze zbiorów:
Archiwum Państwowego w Łodzi
Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka J. Piłsudskiego w Łodzi
Zbiorów Pana Ryszarda Bonisławskiego [w:] Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1915-1918. Czas głodu i nadziei.
Fotografie pochodzą ze zbiorów:
Archiwum Państwowego w Łodzi
Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka J. Piłsudskiego w Łodzi
Zbiorów Pana Ryszarda Bonisławskiego [w:] Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1915-1918. Czas głodu i nadziei.
BAEDEKER POLECA:
Książka
Krzysztofa R. Kowalczyńskiego Łódź 1915–1918. Czas głodu i nadziei - interesujący, lecz mało znany okres historii Łodzi i losy jej mieszkańców w
czasie I wojny światowej. Autor opisuje życie łodzian od momentu zajęcia miasta
przez oddziały armii niemieckiej do ostatnich dni okupacji. Ten niemal
czteroletni okres pozostawił głęboki ślad w historii miasta. Informacje zawarte
w książce zostały przedstawione w formie kalendarium, uzupełnionego opisami
najważniejszych wydarzeń.
Publikacja
wypełnia lukę w dostępnych opracowaniach dotyczących historii Łodzi. Zapoznanie
się z nią pozwali Czytelnikowi lepiej zrozumieć problematykę funkcjonowania
organizmu miejskiego Łodzi w okresie I wojny światowej.
Autor
opisuje również codzienność mieszkańców, którzy mimo okupacji starali się
normalnie żyć.
W
1917 roku wspólnymi siłami łódzkich społeczników otwarto Bibliotekę Publiczną,
którą wkrótce zaczęło utrzymywać miasto. Działały teatry i kina wyświetlające
najnowsze filmy europejskie i amerykańskie. Na łódzkich scenach występowali
znani polscy aktorzy: Pola Negri, Konrad Tom, Karol Adwentowicz, Ludwik Solski,
Kazimierz Junosza-Stępowski. Śpiewano piosenki Andrzeja Własta, bawiono się
przy skeczach pióra Juliana Tuwima. To wtedy, podczas wieczorków muzycznych dla
dzieci szkolnych zadebiutowało słynne, muzykalne rodzeństwo Bacewiczów.
Ten
trudny, ale i ciekawy, wojenny okres w dziejach miasta został również utrwalony
na licznych fotografiach i pocztówkach, które wzbogacają publikację.
Wydanie
książki zostało dofinansowane przez:
Przeczytaj
jeszcze:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz