1 października
Władze niemieckie wprowadziły dla Polaków kolejne ograniczenia świadczeń z tytułu ubezpieczeń społecznych. Bezpłatne leczenie szpitalne nie przysługiwało współmałżonkowi i dzieciom ubezpieczonego pracownika. Zasiłek chorobowy zmniejszono do 25% wysokości podstawowego wynagrodzenia, wynosił maksymalnie 75 marek miesięcznie i przysługiwał przez 26 tygodni, od ósmego dnia niezdolności do pracy. Polki, posiadajace zatrudnienie, pozbawiono zasiłku połogowego i pokarmowego.
Niemieccy lekarze usilnie namawiali Polki do bezpłatnego przerywania ciąży w szpitalach. Miało to na celu ograniczenie liczby urodzeń polskich dzieci i w konsekwencji przyspieszenie germanizacji Kraju Warty. SS-Obersturmbannführer Herman Krumey, kierownik Oddziału Łódzkiego Centrali Przesiedleńczej, postulował nawet, by ciężarne Polki zatrudniać w pełni do 8,5 miesiąca ciąży, co sprzyjałoby "pożądanym" poronieniom.
Portret nieznanej kobiety wykonany w Łodzi ok.1942-1944.
Foto-Atelier Komm. Verw. E. Albrecht
(źródło fotografii: https://archiwum.allegro.pl/)
12 października
W tym dniu wykonano wyroki śmierci na kolejnych mieszkańcach Ziemi Łódzkiej, skazanych przez niemiecki Sąd Specjalny.
Jedno z wielu niemieckich obwieszczeń
informujących o skazaniu na śmierć kolejnych mieszkańców Ziemi Łódzkiej.
13 października
Wyższy Sąd Krajowy w Poznaniu skazał na karę śmierci łodzianina za przynależność do Polskiej Organizacji Bojowej "Wolność" (POB "Wolność").
16 października
Tajne zarządzenie namiestnika Arthura Greisera uregulowało w Kraju Warty procedurę przekazywania kościołów do celów użytkowych, najczęściej na magazyny. Określono w nim m. in. jakich towarów nie można magazynować w budynkach kościelnych, na przykład ziemniaków i innych płodów rolnych.
W kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny mieścił się magazyn zrabowanego mienia żydowskiego.
Wnętrze kościoła Wniebowzięcia NMP jako magazyn odzieży.
Przeczytaj w baedekerze:
18 października
Niemiecka gazeta "Ostdeutcher Beobachter" (organ NSDAP) poinformowała o skazaniu na karę śmierci Polaka za handel kartkami żywnościowymi.
Kartka żywnościowa, rok 1943.
(źródło fotografii: https://pl.m.wikipedia.org/)
21 października
Został aresztowany szef Inspektoratu Łódź AK, mjr Bohdan Górski. Jego następcą został kpt. Czesław Jarnuszkiewicz, pseudonimy "Kowalski", "Wujek".
Bohdan Górski (1894-1942)
- major piechoty Wojska Polskiego.
21 października 1942 roku mjr Górski wracał z Piotrkowa (w Generalnym Gubernatorstwie) do Kraju Warty przez komorę celną we wsi Mzurki k. Tuszyna. Legitymował się dokumentem rosyjskiego białogwardzisty Aleksego Smirnowa. Niemcy dopatrzyli się uchybień w dokumentach i aresztowali go. Górski został postrzelony w pierś i ręce. Przewieziony do szpitala w Pabianicach zmarł 23 października. Pochowano go jako Smirnowa. Po wojnie przeniesiono jego szczątki na cmentarz w Łasku.
W gotyckiej farze sieradzkiej jest tablica poświęcona jego pamięci.
24 października
W getcie samobójstwo popełniła Irena Weiss. Przed wojną była popularną dziennikarką "Expressu Ilustrowanego", w którym prowadziła dział porad dla kobiet. W getcie pracowała jako urzędniczka.
W wywiadzie dla Bogdy Madej („Odgłosy”/Intv) wspomina Adam Ochocki, dziennikarz, literat, scenarzysta:
A.O.: „Express Ilustrowany” kosztował 10 groszy. W niedzielę drożej, ale i stron było więcej. „Republika” 25, potem 15 gr, w niedzielę była droższa, ale miała wtedy 32 strony. Z tego połowa ogłoszeń.
B.M.: Ilu było pracowników?
A.O.: W całym wydawnictwie było około 30 osób.
B.M.: Ile w tym kobiet?
A.O.: Jedna dziennikarka – Irena Weiss i stenotypistka Zina Mandel. W „Głosie Porannym” była kuzynka naczelnego redaktora Gustawa Wassercuga, która zajmowała się twórczością dla dzieci.
B.M.: O czym pisała Irena Weiss?
A.O.: To była piękna kobieta. Ja miałem wtedy 18 lat, a ona już 24 i mówiłem na nią „stara baba”. Była moją konkurentką. Też nie miała stałej pensji. Siedzieliśmy w pokoju naprzeciw siebie i mieliśmy jeden telefon. Jak się ona dorwała do telefonu, to gadała pół godziny bez przerwy. Kiedyś nie wytrzymałem i przerwałem jej rozmowę. Podrapała mnie i pobiegła na skargę do Władysława Polaka. Ten nas rozsądził: każde ma mieć pół godziny dostępu do telefonu. Prosiłem, aby mnie przenieśli do innego pokoju, ale on się nie zgodził. Irena była bardzo dobrą dziennikarką. Była lepsza ode mnie. Nazywałem ją Horpyną. Ciągle walczyliśmy ze sobą. Była to – jak powiedziałem – piękna kobieta. Miała ogromny temperament. Jej mąż zupełnie do niej nie pasował. Wystarczy powiedzieć, że noc poślubną spędził w redakcji, śpiąc na zszywkach gazet. Irena Weiss mawiała do mnie, że między nimi jest za duża różnica płci.
B.M.: Ilu było pracowników?
A.O.: W całym wydawnictwie było około 30 osób.
B.M.: Ile w tym kobiet?
A.O.: Jedna dziennikarka – Irena Weiss i stenotypistka Zina Mandel. W „Głosie Porannym” była kuzynka naczelnego redaktora Gustawa Wassercuga, która zajmowała się twórczością dla dzieci.
B.M.: O czym pisała Irena Weiss?
A.O.: To była piękna kobieta. Ja miałem wtedy 18 lat, a ona już 24 i mówiłem na nią „stara baba”. Była moją konkurentką. Też nie miała stałej pensji. Siedzieliśmy w pokoju naprzeciw siebie i mieliśmy jeden telefon. Jak się ona dorwała do telefonu, to gadała pół godziny bez przerwy. Kiedyś nie wytrzymałem i przerwałem jej rozmowę. Podrapała mnie i pobiegła na skargę do Władysława Polaka. Ten nas rozsądził: każde ma mieć pół godziny dostępu do telefonu. Prosiłem, aby mnie przenieśli do innego pokoju, ale on się nie zgodził. Irena była bardzo dobrą dziennikarką. Była lepsza ode mnie. Nazywałem ją Horpyną. Ciągle walczyliśmy ze sobą. Była to – jak powiedziałem – piękna kobieta. Miała ogromny temperament. Jej mąż zupełnie do niej nie pasował. Wystarczy powiedzieć, że noc poślubną spędził w redakcji, śpiąc na zszywkach gazet. Irena Weiss mawiała do mnie, że między nimi jest za duża różnica płci.
(…) Gdy zmarł Piłsudski, "Express" przez kilka dni jak i inne gazety zamieszczał na pierwszej stronie przebieg uroczystości żałobnych w Łodzi i w województwie. W przeddzień pogrzebu program był szczególnie bogaty. Moja konkurentka, Irena Weiss, chcąc mnie ubiec, już poprzedniego dnia na podstawie otrzymanego programu spreparowała sążniste sprawozdanie. Nie wychodząc z redakcji, opisała dokładnie capstrzyk, który "przy żałobnym biciu werbli przeciągnął ulicami miasta", okryte kirem sztandary, odkryte głowy przechodniów, łzy w oczach, a że włożyła w to kawał serca, redaktor Polak zaraz dał materiał do składu, zapowiadając mi, żebym się rano nie trudził, bo sprawozdanie już zostało napisane. Złamana kolumna miała zjechać do kalandra, gdzie przygotowywano matryce do odlewu płyt metalowych, gdy metrampaż przybiegł do Passiermana:
- Redaktorze! Przecież to, co tu jest napisane, odbędzie się dopiero wieczorem!
W ferworze twórczej pracy Weissowa pomyliła dni, jak ja ongiś w sprawozdaniu z walk francuskich. Napisała w czasie przeszłym o tym, co miało nastąpić. Tak to niekiedy bywa przy zawziętej rywalizacji...
B.M.: Co się stało z Ireną Weiss?
A.O.: Gdy wybuchła wojna, poszedłem do niej i powiedziałem: - Pani Ireno, uciekam z Łodzi, bo Niemcy grożą nam śmiercią, proszę uciekać ze mną. Podziękowała , ale powiedziała, że nie może opuścić matki. Była w getcie, była przyjaciółką miejscowego kacyka, starszego w getcie. Popełniła samobójstwo.
- Redaktorze! Przecież to, co tu jest napisane, odbędzie się dopiero wieczorem!
W ferworze twórczej pracy Weissowa pomyliła dni, jak ja ongiś w sprawozdaniu z walk francuskich. Napisała w czasie przeszłym o tym, co miało nastąpić. Tak to niekiedy bywa przy zawziętej rywalizacji...
B.M.: Co się stało z Ireną Weiss?
A.O.: Gdy wybuchła wojna, poszedłem do niej i powiedziałem: - Pani Ireno, uciekam z Łodzi, bo Niemcy grożą nam śmiercią, proszę uciekać ze mną. Podziękowała , ale powiedziała, że nie może opuścić matki. Była w getcie, była przyjaciółką miejscowego kacyka, starszego w getcie. Popełniła samobójstwo.
27 października
Urząd gospodaczy Kraju Warty zakazał sprzedawania dziecięcych zabawek ludności polskiej.
"Litzmannstӓdter Zeitung", 1942.
październik 1942
Szefem Biura Informacji Propagandy (PIP) Okręgu Łódź został Jan Dłuski, pseudonimy "Adonis", "Dr. Jan", "Robert", funkcję tę sprawował z terenu Generalnego Gubernatorstwa (GG).
Henryk Domeradzki
Grupa bojowa Polskich Socjalistów pod dowództwem Henryka Domeradzkiego dokonała akcji na łódzki Arbeitsamt (Urząd Pracy). Po zerwaniu połączeń telefonicznych i sterroryzowaniu bronią dwóch urzędników, wykradziono kartoteki poszukiwanych łodzian przeznaczonych do wysyłki na roboty przymusowe do Rzeszy. Zabrano także stemple i różne blankiety, przydatne do wykonywania fałszywych dokumentów. Po akcji członków grupy przerzucono do GG.
Gmach dawnego Łódzkiego Banku Handlowego przy al. Kościuszki 15. Niemieccy okupanci umieścili w budynku Urząd Pracy – po II wojnie światowej siedziba PKO Bank Państwowy.
Przeczytaj w baedekerze:
Grupa specjalna Gwardii Ludowej dokonała nocnej akcji na terenie fabryki Allarta&Rouseau, wylała znajdujące się tam zapasy oliwy i zniszczyła pasy transmisyjne.
Przeczytaj w baedekerze:
8 listopada
Łódzka organizacja Hitlerjugend liczyła 12 259 osób: 2086 dziewcząt w wieku 10-14 lat (Deutsche Jung-Mädel), 1867 dziewcząt w wieku 14-18 lat (Bunt Deutscher Mädel), 551 dziewcząt w wieku 18-21 lat (Bunt Deutscher Mädel - "Glaube und Schönheit"), 2735 chłopców w wieku 10-14 lat (Deutsches Jungvolk), 5020 chłopców w wieku 14-18 lat (Hitlerjugend).
Legitymacje Hitlerjugend
11 listopada
Ukazała się jednodniówka "Wolna Łódź" redakcji "Biuletynu Kujawskiego".
18 listopada
Zastępca kierownika Głównego Urzędu Zdrowia, prof. dr med. Kurt Blome, przedstawił zastrzeżenia wobec propozycji Arthura Greisera wymordowania w Kraju Warty 35 tysięcy Polaków chorych na gruźlicę. Zgodę na to wydał Heinrich Himmler 27 czerwca 1942 roku.
Negatywne stanowisko w tej sprawie niemiecki lekarz motywował następująco:
Słuszne, radykalne rozwiązanie problemu chorych na gruźlicę Polaków nie da się jednak utrzymać w najściślejszej tajemnicy, a stąd mogą powstać poważne komplikacje natury politycznej i psychologicznej, a nawet (...) pewne zainteresowane koła będą rozsiewały wśród ludzi pogłoski, że te same metody zastosujemy w przyszłości wobec Niemców chorych na gruźlicę.
Profesor Kurt Blome zaproponował w zamian inny sposób pozbycia się ze wszystkich ziem wcielonych do Rzeszy Polaków chorych na gruźlicę. Postulował zorganizowanie w tym celu "rezerwatu", w którym chorzy pracujący na roli i w leśnictwie, przy odpowiednio złym traktowaniu szybko by umierali. Projekt ten uzyskał akceptację Heinricha Himmlera. Prawdopodobnie jednak z powodu klęski Niemców pod Stalingradem i zaangażowania się w realizację planu szybkiej zagłady Żydów, akcję rozwiązania problemu chorych na gruźlicę Polaków odłożono na później.
Kurt Blome (1894-1969)
- lekarz mikrobiolog i naukowiec niemiecki. Polityk, wysokiej rangi członek NSDAP, poseł Reichstagu.
(źródło fotografii: https://www.dw.com/)
W czasie II wojny światowej Blome prowadził badania nad bronią bakteriologiczną w Zentralinstitut für Krebsforschung. Eksperymentował z uśmiercaniem więźniów obozu Auschwitz-Birkenau przy użyciu sarinu. Był sądzony, a następnie uniewinniony w Norymberdze.
Uważa się, że od szubienicy uratowała go amerykańska interwencja, gdyż krótko po procesie został przeniesiony do Camp David w stanie Maryland w ramach operacji Paperclip, gdzie od 1951 roku pracował dla Korpusu Wojsk Chemicznych nad bronią biologiczną i chemiczną.
W listopadzie 1942 roku NSDAP w Łodzi liczyła 5500 członków. W następnych latach liczba ta stopniowo ulegała zmniejszeniu. Było to spowodowane powołaniami do wojska i stratami na froncie.
Źródła:
Andrzej Rukowiecki. Łódź 1939-1945. Kronika okupacji.
Adam Ochocki. Reporter przed konfesjonałem, czyli jak się przed wojną robiło gazetę.
Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi oraz stron:
https://pl.m.wikipedia.org/
https://archiwum.allegro.pl/
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz