W
latach młodości Juliana Tuwima była to ulica Widzewska 44. To tutaj, w
dwupokojowym mieszkaniu z kuchnią 13 września 1894 roku
przyszedł na świat. Wspominał o tym w jednym z wywiadów:
Lat temu prawie tyle, ile sobie
niechętnie liczę, więc bardzo dawno temu, siedzę na progu maleńkiej kuchni
maleńkiego mieszkania w mieście Łodzi – i ołówkiem, który zaciskam pełnym
chwytem piąstki, bazgrzę zajadle chaotyczne zygzaki na stronicach książeczki
małego formatu, w szarej płóciennej oprawie...
Rodzice
byli spolonizowanymi Żydami, ojciec, po praktyce bankowej w Paryżu, przyjechał
do Łodzi i tu 22 grudnia 1893 roku poślubił córkę znanego drukarza Leona
Krukowskiego – Adelę.
W domu mówiono po polsku, a po latach atakowany przez
rodzimych nacjonalistów Tuwim wyjaśniał spokojnie i łagodnie:
Matka uczyła nas szacunku do ludzi
pracy, ludzi prostych, wpajała w nas zasady chrześcijańskie (choć oficjalnie
nie byliśmy chrześcijanami) i demokratyczne. Całym sercem kochała Polskę, jej kulturę
i literaturę i gdy jeszcze nie umiałem czytać, sama odczytywała mi
najpiękniejsze wiersze polskie, nuciła śliczne, stare piosenki. To, że stałem
się poetą, Jej przede wszystkim zawdzięczam.
Adela Tuwim z Krukowskich
W
domowym archiwum poety zachowały się zeszyty polskich poetów przepisywanych przez
matkę w 1886 roku, a także przez babkę Ewelinę Łapowską w 1850 roku. W swoich
wspomnieniach wracał często do tego tematu:
A przecież od wczesnego dzieciństwa
karmiony byłem, bez przekarmiania, wierszami i piosenką. Te pierwsze zalążki rytmu
i melodii zawdzięczam Matce, która nuciła mi mazurki Chopina ze słowami
Ujejskiego: „Jego dotąd nie ma, a duszyczka roi”, „Biadaż moja z tą ciotką,
przezwała mnie terkotką” – i czytała mi wiersze, gdy jeszcze sam czytać nie
umiałem. Ale nie te nudne, głupawe wierszyki dla dzieci o kulawym kotku lub o
tym, co był chory i leżał w łóżeczku, lecz prawdziwe „dorosłe” wiersze, które
Matka za panieńskich czasów przepisywała do kajetów. Leży właśnie przede mną
taki „Kajet do wierszy A. Krukowskiej rok 1886”.
Gdy jednak w matczynych kajetach przeważają utwory romantyczne, miłosne i humanitarne, babka lubuje się w tematach historycznych.
Tak dokumenty tradycyjnego przywiązania
do poezji polskiej w mojej rodzinie trzymam w tekturowej okładce – razem z
rękopisami pierwszych wierszyków mojej siostry Ireny. Bądź co bądź, trzy
kobiece pokolenia…
I kiedy mi czasem antysemiccy nudziarze
doradzają w swoich pismach, żebym pisał po żydowsku (p. Jan Rembieliński
namawiał mnie nawet kiedyś w „Myśli Narodowej”, żebym włożył chałat i zapuścił
pejsy; uczynię to tegoż dnia, kiedy p. Rembieliński zjawi się na ulicy w
żupanie i kontuszu; przejdziemy się razem po Warszawie i damy się
sfotografować) – kiedy z ponurym uporem namawiają mnie, abym wrócił [?] do
ghetta, mam ochotę zaproponować im to i owo, a także spokojnie i łagodnie
zawiadomić ich, że w getto nie przebywali już moi dziadkowie i że w języku
żydowskim pisać nie mogę, gdyż ani go nie znam, ani nie znałem, ani w domu
nigdy nie słyszałem.
Irena Tuwim
Zabawnym tylko, bo nic przecież nie
znaczącym szczególikiem jest ten dobór nazwisk u moich niearyjskich antenatek:
matka Krukowska, babka Łapowska, prababka Dillon z domu (wierszy nie pisała!).
To nazwisko przybrał sobie jej wnuk, Clarence Dillon (recte Łapowski),
milionowy Amerykaniec, ten sam,
który udzielił skarbowi polskiemu „dillonowskiej pożyczki”. Jest on najbliższym bratem ciotecznym mojej Matki. Ale wcale się nie znamy, bo nie jestem skory do zawierania znajomości z każdym milionerem.
który udzielił skarbowi polskiemu „dillonowskiej pożyczki”. Jest on najbliższym bratem ciotecznym mojej Matki. Ale wcale się nie znamy, bo nie jestem skory do zawierania znajomości z każdym milionerem.
Izydor (Zaroch) Tuwim
W
zbiorach Archiwum Państwowego w Łodzi przechowywana jest (pisana po rosyjsku)
metryka Juliana Tuwima. Przeczytamy w niej:
19/31 października 1894 roku przed
urzędnikiem miejskim zjawił się Zaroch Tuwim, lat 37, buchalter, stały
mieszkaniec miasta Kalwaria, w towarzystwie Gabriela Segała, podrabina
miejskiego, Moszka Kalińskiego i Wiktora Rabinowicza ze służby bożniczej i
przedstawili dziecko rodzaju męskiego, mówiąc, że urodził się w Łodzi 1/13
września br.o godz.13 z jego żony Adeli z domu Krukowskiej, lat 21. Dziecku
temu przy obrzezaniu dano imię Julian. Akt ten został przeczytany przez nas i
podpisany. Ojciec wyjaśnił, że opóźnienie w rejestracji dziecka nastąpiło ze
względów rodzinnych.
Od
2013 roku na bocznej ścianie bramy prowadzącej do kamienicy umieszczono z
inicjatywy Uniwersytetu Łódzkiego tablicę pamiątkową z wizerunkiem Juliana
Tuwima.
źródła:
Ryszard Bonisławski. Łódź Juliana Tuwima. Łódzkie korzenie poety.
Janusz Stradecki. Julian Tuwim. Biografia.
Przeczytaj
jeszcze:
JULIAN TUWIM
Pomiędzy Krótką i Nawrotem...
TUWIM JULEK - PRA buch, FRAZY w ruch
QUIZ Z TUWIMA
120 rocznica urodzin Tuwima
łodzianka - Irena Tuwim
JULIAN TUWIM
Pomiędzy Krótką i Nawrotem...
TUWIM JULEK - PRA buch, FRAZY w ruch
QUIZ Z TUWIMA
120 rocznica urodzin Tuwima
łodzianka - Irena Tuwim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz