poniedziałek, 19 grudnia 2022

WYPADKI FABRYCZNE 🏭


Liczba nieszczęśliwych wypadków w zakładach pracy nie była na przełomie XIX/XX wieku łatwa do ustalenia. Nie wszystkie były zgłaszane przez fabrykantów, a też nie zawsze informowali o nich sami robotnicy w obawie przed zwolnieniem. Starały się je natomiast rejestrować takie instytucje jak władze miejskie, personel szpitalny w poszczególnych ośrodkach czy w końcu, na szerszą skalę, inspekcja fabryczna (chociaż przez szereg lat na fabrykantów nie był nałożony obowiązek rejestracji takich zdarzeń). W miarę precyzyjne były zaś dane statystyczne inspekcji fabrycznej. 


Już według instrukcji z 30 VIII 1882 roku oraz z 19 XII 1884 roku inspektorzy fabryczni mieli zwracać uwagę na stan zabezpieczeń stanowisk pracy oraz warunki higieniczno-sanitarne panujące w fabrykach (co czynili również inspektorzy w guberni piotrkowskiej, począwszy od roku 1886). Natomiast w maju 1894 roku wydane zostały przepisy o środkach ochrony zdrowia i życia robotników w fabrykach i zakładach przemysłowych guberni. Dotyczyły one m.in. obsługi maszyn parowych, obchodzenia się z transmisjami i pasami, jak również osłony maszyn w zakładach. 


Przepisy Piotrkowski Gubernialny Urząd do Spraw Fabrycznych rozsyłał do zakładów pracy w formie plakatów, by wywieszano je w widocznym miejscu. Stanowić to miało podstawę prawną do karania winnych zaniedbań w razie nieszczęścia. Same przepisy niewiele jednak zmieniały, ponieważ fabrykanci nie ponosili odpowiedzialności karnej za niestosowanie się do zaleceń. 


Dopiero w 1899 roku wprowadzono wymóg rejestrowania wypadków przy pracy, lecz mimo to przedsiębiorcy starali się tego unikać. Rejestracja danych tego typu była dokładniejsza w większych zakładach, stosunkowo często odwiedzanych przez inspektorów, natomiast lekceważono ten obowiązek w małych zakładach. 


 Jednym z pierwszych zestawień statystycznych dotyczących wypadkowości w miejscach pracy był raport inspektora fabrycznego Georgija Rykowskiego, sporządzony dla gubernatora piotrkowskiego Aleksandra Komarowa za 1888 roku. Dane opracowane zostały w oparciu o 419 wizytacji w 292 fabrykach na terenie guberni piotrkowskiej (różnych branż produkcyjnych). Ogółem inspektor odnotował 39 wypadków, w wyniku których 16 robotników poniosło śmierć, zaś 27 zostało okaleczonych. 


Rykowski odnotował 12 kategorii nieszczęśliwych zdarzeń: 1) trzy wybuchy kotłów parowych (siedem ofiar śmiertelnych); 2) dwa śmiertelne wypadki w czasie pracy na maszynie wyciągowej; 3) jeden śmiertelny wypadek w wyniku wybuchu gazu; 4) dwa śmiertelne wypadki przy wałach transmisyjnych; 5) jeden śmiertelny wypadek podczas czyszczenia selfaktora w czasie ruchu (ofiarą był robotnik małoletni); 6) dwa śmiertelne wypadki podczas zakładania pasa transmisyjnego gołymi rękami w czasie pracy maszyny; 7) jeden śmiertelny wypadek podczas przechodzenia robotnika obok pasa transmisyjnego; 8) pięć wypadków oderwania całej ręki lub dłoni oraz sześć wypadków złamania ręki podczas czyszczenia maszyny będącej w ruchu; 9) jeden przypadek złamania obu rąk i jednej nogi u chłopca porwanego przez pas transmisyjny; 10) jedenaście przypadków oderwania 1–3 palców podczas czyszczenia maszyny będącej w ruchu; 11) trzy przypadki ciężkich poparzeń podczas czyszczenia kotła parowego i w wyniku wpadnięcia do kotła farbiarskiego; 12) jeden przypadek poważnego rozbicia głowy podczas pracy na maszynie wyciągowej. Rykowski wprost stwierdzał w swym raporcie, że w większości przypadków można było nieszczęścia uniknąć, gdyby administracja fabryki zadbała o odpowiednie środki bezpieczeństwa pracy. 


Regularnie sporządzane dane roczne dotyczące guberni piotrkowskiej i terenu samej Łodzi mamy dopiero za rok 1901. W Сводах отчетов фабричных инспекторов [Zbiór sprawozdań inspektorów fabrycznych] nie dokonuje się z początku (w latach 1901–1903) rozróżnienia na konkretne rodzaje wypadków, lecz jedynie wskazuje na dwa ich typy, zależnie od rezultatu: „zakończone śmiercią lub ciężkim uszkodzeniem ciała” oraz „pozostałe”. Odrębnie przedstawione zostały wypadki śmiertelne, ciężkie oraz pozostałe (tj. lżejsze) jedynie w 1904 roku. Począwszy zaś od roku 1905 wyodrębnia się natomiast jedynie: wypadki śmiertelne oraz pozostałe. 


Wypadki w miejscu pracy były zjawiskiem bardzo częstym, niezależnie od branży produkcyjnej. Jeśli chodzi o przemysł tekstylny, dochodziło tu do najróżnorodniejszych typów urazów. Ich forma i zakres uzależnione były od okoliczności konkretnego zdarzenia. W fabrykach włókienniczych powszechnie dochodziło do takich nieszczęść jak zmiażdżenie lub obcięcie palców przez tryby maszyny czy różnego rodzaju złamania. Znamienny jest następujący komunikat: „Robotnik fabryki Biedermana pochwycony został za rękę przez tryby maszyny, które mu ją w dotkliwy sposób poraniły i zgniotły trzy palce”. Szczególnie często do takich zdarzeń dochodziło przy czyszczeniu maszyn. 


Pod koniec XIX wieku pisał Zygmunt Broel-Plater: „Nie sposób jednak uniknąć czyszczenia i smarowania maszyn, gdy są one w ruchu. Właśnie przy tym zdarza się najwięcej wypadków, nie ma jednak możliwości, aby temu zapobiec”. Zdarzały się również wypadki będące efektem braku dostatecznej koncentracji. I tak np. „robotnik fabryki Franciszka Kindermana, l. 19, skutkiem zbytniego przybliżenia się schwytany został przez tryb, wskutek czego uległ poszarpaniu lewej ręki”. Inni po prostu wkładali w owe tryby ręce bez większego namysłu (bywało, że i z czystej ciekawości). Trzeba podkreślić, iż nierzadko wypadek kończył się zgonem poszkodowanego robotnika. Dla ilustracji: „Dnia 27 maja [1881 roku], we wsi Widzowie w pow. łódzkim, w przędzalni robotnikowi A. Jóźwiakowi, 18 lat, maszyna urwała prawą rękę, skutkiem czego po kilku dniach zmarł”. 


Niekiedy zdarzały się jeszcze bardziej dramatyczne zdarzenia: „We wtorek d. 18 b.m. [tj. 18 III 1884 r.] w fabryce Scheiblera zdarzył się smutny wypadek. Osiemnastoletni robotnik fabryczny Władysław Grelus, nieostrożnie zbliżywszy się do maszyny, będącej w ruchu, pochwycony przez nią został i w straszny sposób zgnieciony, na miejscu śmierć znalazł”. Przykłady takie można oczywiście mnożyć.


 Należy jednocześnie odnotować, iż ofi arą nieszczęśliwych wypadków bardzo często padały dzieci, stanowiące naówczas niemałą przecież część pracowników fabrycznych. Ponieważ miały ręce szczuplejsze od dorosłych robotników, to im właśnie polecano zazwyczaj czyścić tryby maszyny, gdyż mogły sięgnąć trudniej dostępnych elementów mechanizmu. Interwencje inspektorów fabrycznych, mające na celu ukrócenie takiego procederu, były zazwyczaj przez fabrykantów lekceważone. 


Trzeba jednak pamiętać, że do wypadków dochodziło często z winy samych robotników, co szczególnie należy odnieść do tych, którzy byli pracownikami przemysłu w pierwszym pokoleniu. Otóż jako pochodzący głównie ze wsi przyzwyczajeni byli do zupełnie innego, znacznie wolniejszego trybu i tempa pracy. Wymóg szybkiej i sprawnej obsługi maszyn w zakładach naturalnie niósł dla nich groźbę popełniania błędów przy wykonywaniu nowego zawodu, co niosło za sobą ryzyko doznania urazu. Z drugiej strony do szybkiego wykonywania pracy „motywowały” robotników kary fabryczne bądź też płaca akordowa, a więc od wykonanej sztuki towaru. Rzecz jasna każdy robotnik chciał zarobić jak najwięcej, co też determinowało tempo pracy, obliczone na wytworzenie jak największej ilości „wyrobku”. 


Niebezpieczeństwo w fabryce stwarzały zarówno maszyny tkackie, jak również kotły parowe. Dla ilustracji, wybuch takiego kotła, do którego doszło 18 stycznia 1881 roku w fabryce sukna w Tomaszowie Rawskim, zabił dwóch robotników i czterech okaleczył. Eksplozja była na tyle poważna, że zniszczyła budynek, w którym mieściły się dwa tego typu urządzenia. Praca przy nich niosła więc ze sobą niebezpieczeństwo i groziła poważnymi konsekwencjami w razie wypadku. Toteż starano się zwracać większą uwagę władz, jak i samych przemysłowców, na stan zabezpieczeń kotłów parowych w fabrykach. Czynił to m.in. pomocnik inspektora fabrycznego okręgu warszawskiego Georgij Rykowski, który słał do władz stosowne pisma, naświetlające problematykę i zalecające podjęcie odpowiednich działań. Na przykład 13 III 1888 roku informował on gubernatora piotrkowskiego Aleksandra Komarowa o złym stanie kotłów parowych w gorzelniach powiatu rawskiego. W styczniu i lutym doszło bowiem na tym terenie do trzech wybuchów takich kotłów, śmierć zaś poniosło łącznie siedmiu robotników. 


Z kolei 2 IV 1888 roku Rykowski zawiadamiał policmajstra łódzkiego, Ławrentija Maksimowa, o złym stanie zabezpieczeń kotłów w fabryce Scheiblera, gdzie niejednokrotnie dochodziło już do śmiertelnych wypadków. W innym piśmie, kierowanym również do burmistrza Tomaszowa Rawskiego Aleksandra Nomierowskiego, wskazywał na niebezpieczeństwo, wynikające z niewłaściwej eksploatacji tego typu urządzeń. Na przykład w fabryce Leonarda Meistera kotły parowe pracowały pod ciśnieniem pięciu atmosfer, podczas gdy mogły działać przy maksymalnie czterech. Groziło to oczywiście ich rozsadzeniem. Rykowski donosił również o niebezpiecznych warunkach pracy w innych ośrodkach guberni, takich jak Częstochowa, Pabianice, Zgierz i kolejne. Dodać należy, iż często fabrykanci starali się zaistniałe wypadki ukrywać.


Aleksander Gotowicz. Wpływ warunków pracy na stan zdrowia robotników przemysłowych w guberni piotrkowskiej w 2. połowie XIX i na początku XX w. Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych 73, 123-152 2013 / fragmenty/ Muzeum Historii Polski


Fot. archiwalne: 
Fabryka Wyrobów Bawełnianych Franciszka Ramischa, rok 1929
oraz wycinki prasowe („Rozwój”, rok 1913/1914) pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz