W
połowie lat trzydziestych XIX wieku pojawiły się w Łodzi pierwsze studnie
publiczne, w rynku Starego i Nowego Miasta. Były to pompy z drewnianymi
wiadrami.
Rynek Nowego Miasta (pl. Wolności)
Rynek Starego Miasta (Rynek Staromiejski)
W
osadzie Łódka mieszkańcy ulicy Piotrkowskiej brali wodę z rowów i z rzeki
Jasieni, i tam „z powodu bieżącej wody i zapewnionej wygody” miasto początkowo
nie projektowało studni.
Pierwsza
studnia publiczna na Piotrkowskiej pojawiła się w 1841 roku przy rogu ulicy
Nawrot (Piotrkowska 124), przy czym pieniądze na jej urządzenie wyłożyła osoba
prywatna. Studnia była otwarta, a wiadro z wodą wyciągano żurawiem. Studnia
miała tyle wody, że zaopatrywała kilkadziesiąt sąsiednich domów, lecz burmistrz
uważał, że „zbyt szpetny przedstawia widok” i proponował przerobić ją na pompę
czyli studnię zakrytą. Przeróbki dokonano cztery lata później.
W
1848 roku było w Łodzi 19 studni miejskich i 215 prywatnych. W dziesięć lat później
na Piotrkowskiej znajdowały się cztery miejskie pompy żelazne z murowanym
ocembrowaniem – przy rogu ulic Dzielnej (dziś Narutowicza), Przejazd (Tuwima),
Nawrot i Głównej. Mimo zwiększenia ilości studzien Łódź zaczynała odczuwać brak
wody. I tak, na przykład na Piotrkowskiej studnie miejskie stały zbyt blisko
ścieków, łatwo więc ulegały zanieczyszczeniu. Lustro wody opadało, a studnie,
wymagające dużych kosztów na ich pogłębienie, przestawały działać, podczas gdy
przed 20 laty narzekano na powodzie. Zdarzały się wówczas częste uszkodzenia
mostu na Piotrkowskiej przy stawie Geyera, gdzie wezbrana woda przelewała się i
wymulała trakt fabryczny.
Trzeba
było zbudować nowy most przez Piotrkowską.
Most przy stawie w pobliżu fabryki Geyera.
W
sierpniu 1844 roku woda w górnych stawach Jasieni spływająca do stawu Geyera,
tak się podniosła, że zerwała groblę przy trakcie piotrkowskim i Magistrat
musiał urządzić objazd przez ogrody i podwórza fabryczne po drugiej stronie
Piotrkowskiej.
Jasień,
płynąc ze wschodu w kierunku południowo-zachodnim, przecinała Piotrkowską poniżej
ulicy Czerwonej, następnie przyjąwszy trzy mniejsze rzeczki wpadała do Neru na
zachód od Rudy Pabianickiej. Do Jasieni i do Łódki na północy, spływały wszystkie
wody z terenu Łodzi. Najdłużej zatrzymywały się przy stawie Geyera przy
Piotrkowskiej. Słaby był też odpływ wód powierzchniowych na Rynku Nowego Miasta
(dziś plac Wolności).
Z
biegiem lat zmniejszały się zapasy wód łódzkich, w coraz większym stopniu
wykorzystywane przez ludzi i rozwijający się przemysł włókienniczy. Postępujące
karczowanie lasów również przyczyniało się do ubytku wody, bowiem ogołacane z
drzew stoki Wyżyny Łódzkiej nie regulowały dostatecznie odpływu opadów. Jasień,
która niegdyś poruszała kilka młynów, już na początku lat sześćdziesiątych XIX
stulecia stała się strumykiem; jej głębokość na terenie Łodzi dochodziła do 36
cm, a szerokość do 230 cm. Nie przelewała się już w czasie największych
przyborów wody. Sławiona przez pierwszych kolonistów dla swej czystości, stała
się cuchnącym strumykiem, zbierającym wody z otwartych ścieków ulicznych.
Informator handlowo-przemysłowy, rok 1911.
Przemysł
wprowadził nowy rodzaj zanieczyszczeń miasta. Do rzeczki Łódki odchodziły nieczystości
z rzeźni na starym mieście, a pracujące nad rzeką farbiarnie i płuczkarnie wełny
tak zanieczyściły wodę, że mieszkańcy przestali z niej korzystać. Nie lepiej
było z Jasienią. Nieczystości z farbiarni znajdujących się przy Piotrkowskiej
spływały do ścieków ulicznych, a z nimi do rzeki.
W
latach sześćdziesiątych XIX wieku okoliczni mieszkańcy skarżyli się, że
farbiarz Jakub Wagner, właściciel posesji przy Piotrkowskiej 142, „posiadając farbiarnię czynną w swym
podwórzu, pozwala sobie wszystkie odchody z takowej wypuszczać przez odpływ w
podwórze sąsiedniej posesji”.
Dużo
skarg składano na Edwarda Hentschla, który miał farbiarnię w podwórzu posesji
przy Piotrkowskiej 72 (dziś Grand Hotel). Spuszczał on wodę z farbiarni wprost
do rynsztoka za pomocą podziemnej rury; zanieczyścił też studnię, z której
czerpano wodę do picia. Władze nakazały aby Hentschel zainstalował podziemne
rury pod Piotrkowską i odprowadzał nieczystości za miasto. Podobne nakazy
skierowano do Juliusza Szefera (Piotrkowska 70), Fryderyka Sznelkego
(Piotrkowska 112), Aleksandra Skrudzińskiego (Piotrkowska 210) i wielu innych
farbiarzy. Fabrykanci Geyer, Lohnstein. Hoffrichter, Scheibler kierowali
nieczystości wprost do Jasieni i tak zanieczyścili wodę w stawie zwanym
Chachuły, że potruły się ryby, a właściciel stawu Fijałkowski zaskarżył
fabrykantów do sądu.
Młyn i staw Chachuła (z przyległymi lasami) na mapie z połowy XIX wieku.
Zanieczyszczenie
wód łódzkich wzmogło się bardzo od 1874 roku w związku z wprowadzeniem do
farbiarni barwników mineralnych. Rynsztokami popłynęła różnokolorowa woda.
Mówiono, że z jej barwy można odczytać, co produkuje przemysł łódzki.
Fabrykanci mieli zainstalować filtry i baseny dezynfekcyjne, lecz okazało się
to trudne do zrealizowania.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1905.
Problem
sieci kanałowej i zaopatrzenia ludności w zdrową wodę, nadającą się do picia,
zaostrzał się wobec rosnącego zaludnienia miasta. Brak w Łodzi i najbliższej
okolicy większej rzeki odbijał się niekorzystnie na zaopatrzeniu w wodę. W 1876
roku pojawił się pierwszy projekt urządzenia wodociągów miejskich. Postulat ten coraz częściej występował w petycjach obywateli miasta i fabrykantów, kierowanych do władz miejskich i gubernialnych.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy na rok 1911.
Łodzianie alarmowali, że jeśli
zabraknie wody fabrykantom, „to 25000 robotników straci utrzymanie”. Zaczęły
też napływać oferty w sprawie założenia wodociągów i kanalizacji. Składali je inżynierowie
Polacy i Rosjanie, ktoś z Londynu, i jeszcze inni. Szczególnie wiele tych ofert
pojawiło się od połowy lat osiemdziesiątych XIX stulecia.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy na rok 1905.
Informator handlowo-przemysłowy, rok 1911.
Inżynierowie
Bronikowski i Słowikowski zgłosili władzom miejskim propozycję przeprowadzenia
odpowiednich badań oraz sporządzenia planu kanalizacji i wodociągów. W styczniu
1886 roku powstał komitet, złożony z miejscowych fabrykantów i obywateli:
Edward Herbst – prezes, Juliusz Heinzel, Gustaw Geyer, Robert Biedermann,
Markus Silberstein, inżynier Wojciech Bronikowski – sekretarz).
Markus Silberstein Edward Herbst
Juliusz Heinzel Gustaw Geyer Robert Biedermann
Przez
kilka lat komitet radził nad sprawą wodociągów i kanalizacji, lecz wszystko
rozbiło się o brak kapitałów (urządzenia miały kosztować około 4 milionów
rubli).
Z
każdym rokiem stan sanitarny Łodzi pogarszał się. Rynsztokami nadal płynęły
nieczystości z farbiarni i apretur. 30 procent wód rynsztokowych pochodziło z
podwórzy, skąd spływały pomyje i inne brudy. Kwasy i alkalia fabryczne tylko
częściowo dezynfekowały uliczne ścieki. Wywożone z miasta fekalia rozlewały się
na ulicach, a śmieci z odkrytych wozów rozsypywały się po drodze. Śmieci z
Piotrkowskiej wywożono niedaleko – zrzucano na przedłużeniach przecznic
Piotrkowskiej, szczególnie ulic Dzielnej (Narutowicza), Cegielnianej (Jaracza) i Południowej (Rewolucji 1905 roku). Zimą,
przy oczyszczaniu chodników i rynsztoków i rynsztoków, odganiano śnieg łopatami
na środek ulicy.
Celem
poprawienia warunków zabroniono zakładania nowych fabryk w centrum Łodzi, a
przede wszystkim na Piotrkowskiej.
Magistrat czynił też starania, aby fabryki z Piotrkowskiej usunąć na peryferie miasta. Sądzono, że przyczyni się do tego zbudowanie kolei obwodowej, bowiem fabrykanci byliby zainteresowani w przeniesieniu swych przedsiębiorstw bliżej kolei. Istniały też inne powody, skłaniające właścicieli do usuwania się ze śródmieścia: brak wody, niemożność rozszerzenia terenów fabrycznych i opłacalność zamiany budynków fabrycznych na domy czynszowe – szczególnie na Piotrkowskiej, gdzie komorne rosło w miarę wzrostu znaczenia tej ulicy jako głównej arterii wielkiego miasta, centrum handlowego i skupiska lokali rozrywkowych.
Magistrat czynił też starania, aby fabryki z Piotrkowskiej usunąć na peryferie miasta. Sądzono, że przyczyni się do tego zbudowanie kolei obwodowej, bowiem fabrykanci byliby zainteresowani w przeniesieniu swych przedsiębiorstw bliżej kolei. Istniały też inne powody, skłaniające właścicieli do usuwania się ze śródmieścia: brak wody, niemożność rozszerzenia terenów fabrycznych i opłacalność zamiany budynków fabrycznych na domy czynszowe – szczególnie na Piotrkowskiej, gdzie komorne rosło w miarę wzrostu znaczenia tej ulicy jako głównej arterii wielkiego miasta, centrum handlowego i skupiska lokali rozrywkowych.
Informator handlowo-przemysłowy, rok 1911.
Widok
na ulicę Piotrkowską dzisiaj.
Coraz
bardziej odczuwano w Łodzi brak dobrej wody do picia. Fabryki pochłaniały
ogromne ilości wód podskórnych. W studniach domowych poziom wody stale się
obniżał. Studnie miejskie przy zbiegu Piotrkowskiej z ulicami Nawrot i Św. Anny
przestały działać. Inne, zlokalizowane przy rogach ulic Przejazd, Dzielna itd.,
zostały zlikwidowane. W większości studzien prywatnych woda nie nadawała się do
picia.
W
1900 roku funkcjonująca przy Magistracie komisja zaprosiła do współpracy inżyniera
Williama Heerleina Lindleya, znanego hydrologa. W ciągu następnych kilku lat
opracował on projekt urządzeń kanalizacyjnych i wodociągowych. Miały one czerpać
wodę z tzw. Niebieskich Źródeł rzeki Pilicy pod Tomaszowem. Jednak władze
miejskie nie poparły tego projektu.
Dr inż. William
Heerlein Lindley (1853-1917)
Kilka
lat temu, na ulicy W.H. Lindleya został zamontowany pamiątkowy właz ku czci
Heerleina Lindleya. Poświęcona jemu tablica znajduje się również pod ziemią, w
kanale przy ulicy Karolewskiej.
Około
roku 1904 rozpoczęło się zakładanie w centrum Łodzi podziemnych rur betonowych
o średnicy 60-100 cm, którymi odprowadzano wody z rynsztoków poza granice
miasta. Pierwszy kanał biegł od Piotrkowskiej w pobliżu ulicy Zawadzkiej (dziś
Próchnika) do skrzyżowania Konstantynowskiej (Legionów) z Długą (Gdańska),
przecinał ulicę Szkolną i Ogrodową, i dalej szedł otwartym rowem do Łódki.
Drugi kanał ciągnął się od ulicy Wólczańskiej przy moście na ulicy Zielonej,
przecinał Długą i szedł do skrzyżowania ulicy Benedykta (dziś 6 Sierpnia) z
Pańską (Żeromskiego).
Następny
ciągnął się odkrytym rowem między ulicami Pańską i Lipową na południe,
przecinał ulicę Zakątną i wpadał do rzeki Karolewki. Niektóre z kanałów
doprowadzano do określonych obiektów, np. do Banku Państwa.
Rosyjski
Bank Państwa przy ulicy Spacerowej, obecnie siedziba Narodowego Banku
Polskiego, al. Kościuszki 14.
"Rozwój", rok 1906.
"Rozwój", rok 1906.
Dużą
część miasta nadal odwadniały odkryte cuchnące rowy, zaś przy mostach
kanały-rury były otwarte. W czasie ulewnych dreszczów woda zatrzymywała się i
wylewała na ulice. Najczęściej zdarzało się to przy moście na ulicy
Wólczańskiej, bowiem wody z ulic Widzewskiej (Kilińskiego), Mikołajewskiej
(Sienkiewicza) i Dzielnej (dziś Narutowicza) płynęły rynsztokami przez Dzielną
i Krótką (dziś R. Traugutta) do dwóch żelaznych poprzecznych mostków na
Piotrkowskiej i stąd przez Zieloną i Benedykta (6 Sierpnia) do drewnianego
mostu na przechodzącym przez Wólczańską rowie. Z powodu wąskich rynsztoków i
powolnego spływu oraz małego mostu na ulicy Wólczańskiej, w okresie ulewnych dreszczów
i przy topnieniu śniegu olbrzymie masy wody skupiały się na skrzyżowaniu
Dzielnej z Piotrkowską, zalewając jezdnię i chodniki na wysokość przeszło pół
metra. Tamowało to ruch pieszy i kołowy na Piotrkowskiej, stawały tramwaje,
niszczyła się drewniana nawierzchnia jezdni. Częściowa poprawa nastąpiła w 1909
roku, gdy na odcinkach Piotrkowskiej, Zielonej i Benedykta zainstalowano
podziemne rury betonowe.
Jeszcze w 1914 roku mieszkańcy ulicy Krótkiej
(Traugutta) zwracali się do prezydenta miasta z prośbą, aby wąskie rynsztoki
zastąpić podziemnym kanałem i połączyć go z kanałem na ulicy Benedykta. Przed
wybuchem pierwszej wojny światowej Łódź – wielkie, przeszło półmilionowe
miasto, nie posiadało kanalizacji ani wodociągów, stanowiąc pod tym względem
unikat w całym świecie.
"Rozwój", rok 1910.
Jednodniówka "Dzień Ubogich w Łodzi", 17 września 1911.
źródło:
Anna
Rynkowska. Ulica Piotrkowska.
Przeczytaj
jeszcze:
Mural "90 lat ZWiK", ulica Wierzbowa 52.
MUZEUM KANAŁU "DĘTKA"
ŁÓDZKIE RZECZKI
Dlaczego Łódź, czyli... gdzie te rzeki?
NIEZLICZONE TRZYSZCZĄ ŹRÓDŁA
CZAS POZNAĆ ŁÓDZKIE RZEKI
Łódzkie rzeki - Sokołówka, dopływ Bzury
SPACER BRZEGIEM RZEKI ŁÓDKI
ZABYTKOWY ZDRÓJ NA PLACU WOLNOŚCI
ZDROJE W ŁODZI
Zdrój w Łagiewnikach
MUZEUM KANAŁU "DĘTKA"
ŁÓDZKIE RZECZKI
Dlaczego Łódź, czyli... gdzie te rzeki?
NIEZLICZONE TRZYSZCZĄ ŹRÓDŁA
CZAS POZNAĆ ŁÓDZKIE RZEKI
Łódzkie rzeki - Sokołówka, dopływ Bzury
SPACER BRZEGIEM RZEKI ŁÓDKI
ZABYTKOWY ZDRÓJ NA PLACU WOLNOŚCI
ZDROJE W ŁODZI
Zdrój w Łagiewnikach
Tygodnik "Śmiech", rok 1912.
"Sylf", łódzki kalendarz satyryczno-humorystyczny, rok 1914.
"Sylf", łódzki kalendarz satyryczno-humorystyczny, rok 1914.
"Republika", rok 1923.
"Republika", rok 1923.
źródła
fotografii:
WIMBP
w Łodzi
Fot.
współczesne Monika Czechowicz
BAEDEKER
POLECA:
Anna Rynkowska. Ulica Piotrkowska.
Książka "Ulica Piotrkowska" Anny Rynkowskiej (1903-1984) jest bodaj najlepszą i kultową już niemal monografią, poświęconą sławnej łódzkiej ulicy. Po zakończonej niedawno kompleksowej modernizacji popularnej Pietryny, Wydawnictwo Łódzkie przypomniało to opracowanie wydając je w formie reprintu pierwszej i jedynej edycji, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Łódzkiego w 1970 roku.
Bardzo ciekawe opracowanie. Świetne przedwojenne wycinki gazet.
OdpowiedzUsuńhttp://terlan.pl/
Bardzo mi miło, pozdrawiam! Baedeker :)
Usuń