wtorek, 13 października 2015

LITZMANNSTADT GETTO – październik 1942 roku.



W tym okresie istnienia łódzkiego getta nastąpiła intensywna zamiana go w potężny obóz pracy. W resortach pojawili się przedstawiciele niemieckiego Zarządu Getta pilnujący produkcji.

 

1 października
W getcie było 89.446 osób.
Dokonano redukcji niemieckich wartowników policyjnych wokół getta.


24 października
W getcie samobójstwo popełniła Irena Weiss. Przed wojną była popularną dziennikarką „Expressu Ilustrowanego”, w którym prowadziła dział dla kobiet. W getcie pracowała jako urzędniczka.

W wywiadzie dla Bogdy Madej („Odgłosy”/Intv)  wspomina  Adam Ochocki, dziennikarz, literat, scenarzysta:

A.O.: „Express Ilustrowany” kosztował 10 groszy. W niedzielę drożej, ale i stron było więcej. „Republika” 25, potem 15 gr, w niedzielę była droższa, ale miała wtedy 32 strony. Z tego połowa ogłoszeń.

B.M.: Ilu było pracowników?

A.O.: W całym wydawnictwie było około 30 osób.

B.M.: Ile w tym kobiet?

A.O.: Jedna dziennikarka – Irena Weiss i stenotypistka Zina Mandel. W „Głosie Porannym” była kuzynka naczelnego redaktora Gustawa Wassercuga, która zajmowała się twórczością dla dzieci.

B.M.: O czym pisała Irena Weiss?

A.O.: To była piękna kobieta. Ja miałem wtedy 18 lat, a ona już 24 i mówiłem na nią „stara baba”. Była moją konkurentką. Też nie miała stałej pensji. Siedzieliśmy w pokoju naprzeciw siebie i mieliśmy jeden telefon. Jak się ona dorwała do telefonu, to gadała pół godziny bez przerwy. Kiedyś nie wytrzymałem i przerwałem jej rozmowę. Podrapała mnie i pobiegła na skargę do Władysława Polaka. Ten nas rozsądził: każde ma mieć pół godziny dostępu do telefonu. Prosiłem, aby mnie przenieśli do innego pokoju, ale on się nie zgodził. Irena była bardzo dobrą dziennikarką. Była lepsza ode mnie. Nazywałem ją Horpyną. Ciągle walczyliśmy ze sobą. Była to – jak powiedziałem – piękna kobieta. Miała ogromny temperament. Jej mąż zupełnie do niej nie pasował. Wystarczy powiedzieć, że noc poślubną spędził w redakcji, śpiąc na zszywkach gazet. Irena Weiss mawiała do mnie, że między nimi jest za duża różnica płci.

(…) Gdy zmarł Piłsudski, "Express" przez kilka dni jak i inne gazety zamieszczał na pierwszej stronie przebieg uroczystości żałobnych w Łodzi i w województwie. W przeddzień pogrzebu program był szczególnie bogaty. Moja konkurentka, Irena Weiss, chcąc mnie ubiec, już poprzedniego dnia na podstawie otrzymanego programu spreparowała sążniste sprawozdanie. Nie wychodząc z redakcji, opisała dokładnie capstrzyk, który "przy żałobnym biciu werbli przeciągnął ulicami miasta", okryte kirem sztandary, odkryte głowy przechodniów, łzy w oczach, a że włożyła w to kawał serca, redaktor Polak zaraz dał materiał do składu, zapowiadając mi, żebym się rano nie trudził, bo sprawozdanie już zostało napisane. Złamana kolumna miała zjechać do kalandra, gdzie przygotowywano matryce do odlewu płyt metalowych, gdy metrampaż przybiegł do Passiermana:
- Redaktorze! Przecież to, co tu jest napisane, odbędzie się dopiero wieczorem!
W ferworze twórczej pracy Weissowa pomyliła dni, jak ja ongiś w sprawozdaniu z walk francuskich. Napisała w czasie przeszłym o tym, co miało nastąpić. Tak to niekiedy bywa przy zawziętej rywalizacji...

B.M.: Co się stało z Ireną Weiss?

A.O.: Gdy wybuchła wojna, poszedłem do niej i powiedziałem: - Pani Ireno, uciekam z Łodzi, bo Niemcy grożą nam śmiercią, proszę uciekać ze mną. Podziękowała , ale powiedziała, że nie może opuścić matki. Była w getcie, była przyjaciółką miejscowego kacyka, starszego w getcie. Popełniła samobójstwo.
 

BAEDEKER POLECA:



Adam Ochocki. Reporter przed konfesjonałem, czyli jak się w Łodzi przed wojną robiło gazetę.
Wydawnictwo "Literatura"


Książka opowiada o międzywojennych początkach łódzkiej prasy. Jest to opowieść doświadczonego przez życie pisarza, który po latach przygląda się z sentymentem swym zawodowym początkom. Autor niezwykle żywo opisuje codzienne życie przedwojennej Łodzi.



źródła:
Andrzej Rukowiecki. Łódź 1939-1945. Kronika okupacji.
Joanna Podolska. Litzmannstadt-Getto. Ślady. Przewodnik po przeszłości.
Adam Ochocki. Reporter przed konfesjonałem, czyli jak się w Łodzi przed wojną robiło gazetę.


Fot:
Bundesarchiv. Fot. Zermin.
Archiwum FORUM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz