czwartek, 16 kwietnia 2015

LITZMANNSTADT GETTO – BAŁUCKI RYNEK (BALUTER RING)


Oskar Singer, kronikarz getta pisał że Bałucki Rynek to było serce i mózg getta.


Tu rozdzielano  żywność i opał, przydzielano surowce do poszczególnych resortów i odbierano gotowe produkty. Tu stykała się niemiecka i żydowska administracja. Tu ważyły się losy tysięcy ludzi.

Mieszkańcy getta podczas rozładunku transportu z ziemniakami. Rynek Bałucki, getto łódzkie.

Na Bałuckim Rynku mieściła się siedziba ekspozytury niemieckiego zarządu getta, Gettoverwaltung, którym kierował Hans Biebow – kupiec z Bremy. To jemu podlegała żydowska administracja na czele z Chaimem Mordechajem Rumkowskim – Przełożonym Starszeństwa Żydów.

Hans Biebow – szef niemieckiej administracji w łódzkim getcie.

Chaim Rumkowski został mianowany na stanowisko Przełożonego Starszeństwa Żydów w październiku 1939 roku, jeszcze przed powstaniem getta i sprawował tę funkcję do samego końca, do sierpnia 1944 roku. Był pośrednikiem pomiędzy władzami niemieckimi a Żydami. Ale faktycznie na terenie zamkniętej dzielnicy posiadał niemal dyktatorską władzę.

Chaim Rumkowski (czwarty od lewej,w okularach) na bałuckim Rynku, łódzkie getto.

Niemcy dali Rumkowskiemu swobodę w zorganizowaniu getta. Stworzył on potężną machinę administracyjną złożoną z wielu wydziałów, urzędów, agend, resortów pracy. Powołał służbę porządkową (policję żydowską), sąd, prokuraturę i więziennictwo.


Policja żydowska.

Na Bałuckim Rynku w specjalnie wybudowanych drewnianych barakach mieściły się biura Rumkowskiego. Centralny Sekretariat, tzw. Centrala, poprzez którą zarządzał gettem, funkcjonował od maja 1940 roku do likwidacji getta. Od 1 października 1940 roku na rynku było także Centralne Biuro Resortów Pracy, które zajmowało się organizacją produkcji.
Ale przede wszystkim Bałucki Rynek był miejscem przeładunku żywności, opału i surowców dostarczanych do getta zarówno przez stację Radogoszcz (Radegast), jak i w inny sposób – wozami z podłódzkich wsi czy tramwajem. Stąd także wyjeżdżały gotowe produkty z getta.

Przeładunek mebli na Bałuckim Rynku, rok 1940.

Porządku przy aprowizacji pilnował specjalny odział żydowskiej służby porządkowej.


Rumkowski i policja żydowska na Bałuckim Rynku, rok 1940.

Tuż obok rynku (róg ulicy Limanowskiego i Zgierskiej) mieściła się siedziba gestapo sprawującego polityczny nadzór nad gettem i VI rewir Schupo, strzegący granic getta i czuwający na ładem i spokojem w dzielnicy.


Bałucki Rynek był odgrodzony od reszty getta; na jego teren można było wejść wyłącznie za okazaniem specjalnej przepustki. Wokół placu powstały ważne instytucje i urzędy, a także fabryki i resorty, np. przy Bałuckim Rynku 5 była fabryka płaszczy gumowych, a także Główny Magazyn Resortu Skór.
Przy ulicy Dworskiej (dzisiaj Organizacji WiN) mieściły się ważne resorty: Wydział Kuchni, Wydział Transportu, Centrala Mlaczarska, a także Wydział Zaopatrzenia. Przy ulicy dworskiej 1/3 mieścił się Sekretariat ds. Próśb i Zażaleń:


Z czasem przeniesiony tu został również z placu Kościelnego 4 Wydział Prezydialny, zwany także Sekretariatem Prezydialnym, który pełnił szereg funkcji biurowo-technicznych. Do jego zadań należało nie tylko redagowanie i obwieszczanie rozporządzeń Chaima Mordechaja Rumkowskiego, ale też wystawianie kart tożsamości. 


W tej samej kamienicy funkcjonowała Główna Księgowość i Oddział Ubezpieczeń, Wydział Personalny i Referat Opieki Społecznej, a także Oddział Informacji, a przez jakiś czas także Najwyższa Izba Kontroli. Od kwietnia 1940 roku działała tu także filia Poczty Głównej.


Kamienica stojąca naprzeciwko bramy wjazdowej do getta, przy ulicy Łagiewnickiej 25, to jeden z ważniejszych budynków, gdzie funkcjonowało szereg biur gminnych, między innymi była tam siedziba Najwyższej Izby Kontroli i Centralnej Komisji Fachowej.


W listopadzie 1942 roku na dachu budynku zainstalowano wzorcowy zegar o trzech tarczach. Miał on ułatwić ujednolicenie czasu w całym getcie.

Tablica na ścianie kamienicy przy Bałuckim Rynku (dokładnie: Łagiewnicka 25).

Brama wjazdowa do getta, Bałucki Rynek, rok 1945.

W sobotę 7 czerwca zwiedzał getto minister Himmler. Na Bałuckim Rynku, w biurze zarządu getta zapoznał się minister Himmler z organizacją tutejszego osiedla dla Żydów, a następnie zwiedził jeden z resortów kraweckich.
Kronika getta łódzkiego, 7-9 czerwca 1941.


Wizyta Himmlera, w środku widoczny Chaim Rumkowski. Bałucki Rynek, rok 1941.

W poniedziałek odbyła się konferencja na Bałuckim Rynku z udziałem prezesa i przedstawicieli sądownictwa getta z jednej strony z reprezentantami władz niemieckich z drugiej, na której omawiano włączenie w zakres działania Sądu Przełożonego Starszeństwa Żydów spraw wyłączonych dotychczas spod jego kompetencji, jak szmuglu, przestępstw dewizowych, rozszerzenia wiadomości szkodzących Rzeszy Niemieckiej i morderstw, zarówno na terenie getta, jak i poza nim. Sąd otrzymałby uprawnienie wymierzania wszelkich wymiarów kar aż do wyroku śmierci włącznie.
Kronika getta łódzkiego, 4 sierpnia 1941.

Hans Biebow szalał na bałuckim Rynku. Poturbował Prezesa (Rumkowskiego) tak dotkliwie, że tamten dostał krwotoku. Następnie pobił sekretarkę Fuksównę i zdemolował biuro Jakubowicza. Zjawił się w towarzystwie innego członka Zarządu Getta, Czarnulli. Obaj byli pijani. Równie dobrze mogli symulować nietrzeźwość, by odegrać się na znienawidzonym współwłodarzu dzielnicy żydowskiej.
Jakub Poznański. Dziennik z łódzkiego getta, 17 czerwca 1944.


Zaraz po wojnie baraki na Bałuckim Rynku, w których mieściły się biura administracji getta, zostały rozebrane. Dziś teren ten w żaden sposób nie przypomina, jak wyglądało to w czasie wojny. Przez dziesiątki lat na placu, jak w okresie międzywojennym odbywał się tu handel warzywami i innymi artykułami. Dzisiaj na placu stoi wybudowana w latach 2007-2009 murowana hala targowa (zobacz TUTAJ).


Handel specyficzny dla tego miejsca możemy jeszcze zobaczyć w jednej z odbiegających od rynku uliczek (ulica Ceglana), łączących go z tzw. „ Targowiskiem Dolna- Ceglana".



Część kamienic wokół rynku przetrwała:



źródło:
Joanna Podolska. Litzamnnstadt Getto. Ślady. Przewodnik po przeszłości.

Fot. współczesne Monika Czechowicz

źródła fotografii archiwalnych:
Bundesarchiv
Barwne fotgrafie archiwalne:
Zdjęcia zostały znalezione zupełnie przypadkowo. W 1987 roku ktoś natknął się w wiedeńskim antykwariacie na około 400 kolorowych fotografii, które okazały się być zdjęciami z łodzkiego getta. Wykonał je Walter Genewein, kierownik Wydziału Finansowego niemieckiej administracji (Gettoverwaltung) łódzkiego getta.

7 komentarzy:

  1. Patrząc na zdjęcie podpisane "Hans Biebow na Bałuckim Rynku." mam wątpliwości co do miejsca.
    Wieże kościoła WNMP są zbyt blisko placu targowego - w końcu od Bałuckiego Rynku do Kościoła to odległość całego przystanku tramwajowego.

    Według mnie (na 99%) jest to początek ulicy Łagiewnickiej, na co wskazuje charakterystyczny pierwszy z lewej spadzisty dach najniższego domu, w którym wiele lat po wojnie mieściła się apteka - róg Łagiewnickiej i Wojska Polskiego.
    A zdjęcie zrobiono z terenu placu targowego Jojne Pilcera - chyba w miejscu, gdzie dziś jest trawnik, ogrodzenie i wjazd na parking. Z lewego brzegu widać boczną ścianę narożnego budynku, ze schodami na poddasze.
    Jak widać na zdjęciu miejscem handlu objęta była jezdnia ulicy Łagiewnickiej, co może być mylące w ocenie perspektywicznej.

    Nie piszę, że tak jest na pewno, bo nie mam w tym momencie możliwości sprawdzenia.
    Ale chodzę tą trasą od wielu lat, więc to nie problem w najbliższym czasie.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że i ja miałam (i mam) wątpliwości dotyczące tego zdjęcia. Przy wyszukiwaniu archiwalnych fotografii ilustrujących tekst o Bałuckim Rynku, natknęłam się na to zdjęcie wraz z podpisem: H.Biebow. Baluter Ring. Ale, że jest to raczej błąd świadczy nie tylko bliskość Kościoła WNP przy Placu Kościelnym, ale też i charakter odbywającego się w tym miejscu handlu: na Bałuckim Rynku nie było w tym czasie "mydła i powidła", była to jakby centrala rozładunkowa getta... Bardzo dziękuję, za potwierdzenie moich obaw. Miło mi, że mam takich wnikliwych czytelników. Pozdrawiam serdecznie! Monika
      PS: może być to rzeczywiście fragment rynku Jojne Pincera ( w związku z tym prawdopodobnie i drugie zdjęcie, jest tak samo datowane, Biebow ubrany również w jasnym garniturze) - jeśli będzie Pani w okolicach; proszę spojrzeć z perspektywy zdjęcia, ja też postaram się wybrać tam w najbliższym czasie - jeszcze raz pozdrawiam!

      Usuń
    2. Też odniosłam wrażenie, że drugie zdjęcie Biebowa (z krawatami) jest zrobione tego samego dnia.
      Chociaż może nosił jeden garnitur "do pracy" i to nas może mylić.

      Tematyka przeszłości Łodzi bardzo mnie interesuje właściwie od zawsze, prawdopodobnie to wpływ spotkań, wspomnień i rozmów rodzinnych, w których uczestniczyłam jako dziecko.
      I z tego powodu ciągle miałam niedosyt starych fotografii, szczególnie w porównaniu z innymi miastami. Dużo wiedziałam o gettcie w Łodzi , a nie mówiło się o tym wcale - ani w szkole, ani w telewizji. A temat getta warszawskiego był co roku poruszany w mediach.
      Od czasu pojawienia się internetu mam możliwość zaspokojenia tych zainteresowań (z tego powodu cenię ten wynalazek).
      Jednak nie znam tak dobrze wszystkich dzielnic miasta, żeby zabierać głos i coś poddawać krytyce.
      W tym przypadku zdjęcie dotyczy miejsc dobrze mi znanych, więc zapaliła mi się ta lampka.
      Chodzę prawie codziennie tymi ulicami - zrobię zdjęcie w tamtym miejscu ulicy i porównam.

      PS. Prowadzę również swojego skromnego bloga o Łodzi, ale teraz chwilowo zamknęłam do niego dostęp na czas prac porządkowych - tak to nazwijmy :)

      Usuń
    3. Cieszę się, że znalazłam "wspólpasjonatkę" :) ! Gdyby zdecydowała się Pani, na powrót i dalsze prowadzenie łódzkiego bloga, bardzo proszę nie zapominać o mnie i dać znać!
      Pozdrawiam bardzo serdecznie, w wolnej chwili popracuję nad wpisem o Rynku Bałuckim :)) i ew. poprawkami.
      Monika

      Usuń
    4. Jak trochę uporządkuję i odkurzę bloga odezwę się :)

      Usuń
  2. Jeszcze raz w sprawie zdjęcia :)
    Byłam na miejscu, sprawdziłam - zgadza się tak jak przypuszczałam. Najlepiej to sprawdzić porównując dachy i okna domów, drugiego i trzeciego przy wieżach kościoła.
    Nie ma niskiego budynku stojącego równolegle do ulicy Łagiewnickiej ( z szeregiem okien), ale jego brak dobrze odsłonił oficynę, którą również widać za nim na archiwalnym zdjęciu (z prawej strony).
    Zrobiłam kilka zdjęć, ale nie mogę tu na blogu znaleźć adresu mailowego, więc napiszę na ten temat posta na swoim blogu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dociekliwość.
      Ja również wybrałam się na spacer w te okolice :)) Nie zrobiłam zdjęć, ponieważ pogoda zmieniła się na bardzo słoneczną i byłyby w zupełnie innym klimacie niż te, które zamieściłam powyżej.
      Pozdrawiam, Monika

      Usuń