Apel w części obozowej dla chłopców - obóz przy ulicy Przemysłowej w Łodzi, wiosna 1943.
(źródło: IPN w Łodzi)
5 grudnia
Z listu 13-letniego Eugeniusza Niedzielskiego, więźnia obozu dla dzieci i młodzieży polskiej przy ulicy Przemysłowej (Fauststrasse):
Kochani rodzice. Jestem w lagrze w Łodzi. Byłem w Niemczech i uciekłem i złapali mnie i zamknęli do lagru. Mamo Droga, niech mama najprędzej napisze mnie odpowiedź, niech mama czym prędzej jakąś paczkę wyśle, czym prędzej z chlebem przysłać, mamo, czym prędzej pierwsze przyślijcie mi paczkę.
List ten, podobnie jak wiele innych listów i kartek wysyłanych z obozu, a także wspomnień byłych więźniów, ukazuje ogromny głód stale panujący w obozie. Lekarz obozowy dr Emil Vogl (pediatra deportowany z Pragi) stwierdził, że połowa uwięzionych dzieci cierpiała na obrzęki głodowe, spowodowane małą ilością białka w pożywieniu. Głód był przyczyną największej liczby zgonów wśród więźniów obozu.
Makieta obozu.
Można ją obejrzeć w Szkolnym Muzeum w pobliskiej Szkole Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi.
Przeczytaj w baedekerze:
Wydawane dzieciom obozowe racje żywnościowe opisał w monografii obozu były więzień, Józef Witkowski, "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi":
Na śniadanie pajdkę chleba, około 100 g i pół litra czarnej, gorzkiej erzazt-kawy, tylko od czasu do czasu posłodzonej sacharyną. Mniej więcej trzy razy w miesiącu dawano łyżkę marmolady buraczanej lub psującego się twarogu. Mięsa, wędlin i tłuszczu nie było nigdy. Na obiad 3/4 litra zupy. W zależności od pory roku zupę przygotowywano z brukwi, liści kapusty lub buraków, kiszonej kapusty, szpinaku, jarmużu. Ziemniaki w zupie należały do rzadkości. Często natomiast były robaki i gąsienice pozostawione w niedbale wypłukanych liściach. Ziemniaki były przeważnie nie obierane. (...) Zupę kraszono margaryną, od czasu do czasu wrzucano do kotła o pojemności około 150 litrów 2-3 kg koniny, często już nadpsutej. (...) Na kolację dawano kawałek chleba nieco mniejszy niż na śniadanie oraz kawę. Chleb był bardzo niesmaczny i ciężkostrawny: kwaśny, gorzki, lepki i ciężki.
Więźniarki na apelu na tle ceglanego baraku. Za nimi nadzorczyni Eugenia Pohl.
(źródło fotografii IPN w Łodzi)
16 grudnia
Ukazał się ostatni numer nowej edycji konspiracyjnego pisma "Okólnik", wydawanego przez Okręgowy Komitet Polskiej Partii Robotniczej (PPR) w Łodzi. Jego redaktorką była Janina Bier, pseudonim "Wanda", "Marysia" (działaczka komunistyczna, kierowniczka Wydziału Paszportowego KC PPR, sekretarz Łódzkiego Obwodu PPR).
Pierwsza strona ostatniego numeru konspiracyjnego "Okólnika"
W obozie dla dzieci i młodzieży polskiej przy ulicy Przemysłowej zmarł 9-letni Jurek Rutkowski z Płońska, aresztowany dwa miesiące wcześniej pod zarzutem podpalenia stodoły. Po wojnie okazało się, że stodołę podpalił ktoś inny.
Inspekcja funkcjonariuszy SS w obozowej szwalni.
(źródło fotografii IPN w Łodzi)
19 grudnia
W obozie dla dzieci i młodzieży polskiej przy ulicy Przemysłowej na skutek brutalnego pobicia przez esesmanów zmarli 13-letni więźniowie - Henryk Dutkowiak i Władysław Bombiński. W zgłoszeniu zgonu Henryka Dutkowiaka władze obozu podały jako przyczynę śmierci - stan wyczerpania.
Okoliczności śmierci Władysława Bombińskiego opisał w swoich wspomnieniach współwięzień, Kazimierz Stefański:
Do obozu przywieziono nas z Pobiedzisk pod Poznaniem w maju 1943 roku, mnie, Władysława Bombińskiego i Alojzego Magdansa. Wszyscy mieliśmy po 13 lat. Z całej trójki przeżyłem tylko ja (...) Władzio napisał list do domu, żeby mu przysłali sweter, ciepłą bieliznę, szalik i skarpety. Napisał, że jest chory i pootwierały mu się rany, prosił o maść, o bandaże. Napisał, że strasznie znęcają się nad nami i jednego już zabili, bo nie mógł pracować. Niemcy wpadli kto ten list napisał i zbili go bardzo. Nie widziałem, jak go bili, ale cały był posiniaczony, miał rany na twarzy i na ciele. (...) Zmarł na moich oczach.
23 grudnia
W związku z epidemią tyfusu wśród dzieci obozu przy ulicy Przemysłowej (Fauststrasse) Niemcy, w obawie o swe zdrowie i życie, sprowadzili z getta lekarza pediatrę, dr. Emila Vogla. Jego przełożoną w obozowym ambulatorium była uznawana za najokrutniejszą "wychowawczynię" - Isolda Sydonia Bayer. Tylko ona decydowała, któremu dziecku należy np. podać lekarstwo. Zdarzało się, że kazała wynosić do trupiarni jeszcze żywe dzieci, inne biła, lub kazała polewać zimną wodą, aby szybciej zmarły. Za dokonane zbrodnie po wojnie została skazana na karę śmierci.
Inspekcja funkcjonariuszy SS w obozowej rymarni.
(źródło fotografii IPN w Łodzi)
Ze sprawozdania dotyczącego stanu zdrowia dzieci z obozu przy ulicy Przemysłowej za miesiąc grudzień:
Przeciętny stan więźniów - 1086. Zgonów - 5. Choroby zakaźne - 263, w tym: angina - 3, gruźlica płuc - 4, świerzb - 30, świnka - 20, dur wysypkowy (tyfus plamisty). Liczba więźniów w szpitalu - 198. Pomoc ambulatoryjna - 370, w tym: obtarcia - 46, rany cięte przy pracy - 10, owrzodzenia i wrzody - 183, gnicie dziąseł - 55, zapalenie oczu, uszu, oparzenia, bóle żołądka - 76.
Dziś po Polenjugendverwahrlager pozostał tylko budynek dawnej komendantury przy ulicy Przemysłowej 34.
źródła:
Andrzej Rukowiecki. Łódź 1939-1945. Kronika okupacji.
Joanna Podolska. Litzmannstadt-Getto. Przewodnik po przeszłości.
Zdjęcia policyjne nowoprzybyłych więźniów z miejscowości Mosiny w Wielkopolsce - obóz przy ul. Przemysłowej w Łodzi.
(źródło fotografii IPN w Łodzi)
Przeczytaj w baedekerze:
Źródła fotografii:
IPN w Łodzi
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz