piątek, 6 września 2013

Tolerancja po łódzku

                  Prawosławna cerkiew Aleksandra Newskiego

Łódź w dziejach tolerancji polskiej stanowi wyjątkowe zjawisko. Zaliczenie jej w poczet miast fabrycznych, umożliwienie przedsiębiorczym imigrantom tworzenia własnej i miejskiej przyszłości, jednakowe możliwości startu dla nich wszystkich, wreszcie odpowiedzialność za przestrzeń, w której funkcjonowali, spowodowały wytworzenie się nowej, specyficznej koegzystencji narodowej i wyznaniowej. Wszyscy lub prawie wszyscy twórcy Łodzi przemysłowej byli imigrantami. W poszukiwaniu "ziemi obiecanej" przybyli nad Łódkę, zaś warunki stworzone im przez władze Królestwa Polskiego zachęcały do inwestowania i solidnej pracy. Liczyła się pracowitość, przedsiębiorczość, szybkość podejmowania decyzji. Pochodzenie czy wyznanie w przestrzeni nowego miasta wielkiego przemysłu nie odgrywało większej roli. Natomiast proces polonizacji przybyszy był nieuchronny i stale postępujący.
W tych warunkach nie mogła nastąpić dominacja tej czy innej grupy narodowościowej lub wyznaniowej. Co najwyżej, istniała dominacja ekonomiczna, ale i tak względy pochodzenia nie odgrywały w niej większej roli. Natomiast ogólna sytuacja społeczna i ekonomiczna zmuszała mieszkańców nowo powstającej metropolii przemysłowej do szukania lokalnego modus vivendi. Tylko przez pewien czas występowała w Łodzi wyraźna dominacja nacji niemieckiej lub luterańskiej. Ale od połowy XIX wieku następuje jej zachwianie.
Oczywiście łodzianie pochodzenia niemieckiego dominowali pod względem ekonomicznym, ale nie ilościowo. W tym względzie prym zaczęli wieść katolicy, w większości będący Polakami. Ale ci byli stosunkowo biedni lub nie garnęli się do "wielkiego interesu". Żydzi w pierwszych latach swej obecności w Łodzi skutecznie zostali odizolowani od reszty miejskiej społeczności. "Rewir", w którym przyszło im żyć, był podwójnie izolowany - zewnętrznie i wewnętrznie. Zewnętrznie, bo takie były nakazy lokalnej administracji (czytaj TUTAJ), wewnętrznie, jako że sami Żydzi w większości  dalecy byli od jakiejkolwiek asymilacji i pełnego uczestniczenia w życiu miasta.
Pojawienie się w Łodzi herrnhutów (bracia morawscy) i kalwinistów nie zaniepokoiło miejscowych luteran. Natomiast proces rozbicia luteranizmu łódzkiego, jaki nastąpił w chwili przybycia do Łodzi pierwszych baptystów, uważany był za wewnętrzną sprawę ewangelików. Podobnie reagowano, kiedy w łonie miejscowej parafii katolickiej wystąpiły tendencje mariawickie. Odejście z kościoła rzymskokatolickiego kilkudziesięciu tysięcy łodzian do Kościoła Mariawickiego absolutnie nie zakłóciło struktury wyznaniowej lokalnego społeczeństwa.

Kościół Mariawitów

Ruch mariawicki, zyskujący wielu wyznawców wśród robotników Łodzi, był zwalczany przez kler katolicki, który inspirował i podsycał wystąpienia przeciw "mankietnikom", jak obraźliwie nazwano mariawitów. Natomiast samo zjawisko apostazji z Kościoła rzymskiego, w dużej części podsycane przez administrację carską, nie doprowadziło w Łodzi do dramatycznych wydarzeń.
Przeczytaj w baedekerze:

Zburzona przez nazistów w 1939 roku synagoga reformowana. Ulica Spacerowa (dzisiaj al. Kościuszki)

Również miejscowy judaizm był wewnętrznie rozbity - tak pod względem ekonomicznym, jak i jurysdykcyjnym. Najbiedniejsi nie mieli prawa wstępu do okazałej synagogi "postępowych" Żydów, bowiem nie stać ich było na opłacanie lub wydzierżawienie tam stałego miejsca. Z drugiej strony, środowisko ortodoksyjnych Żydów nie chciało wybaczyć liberalizującym się współrodakom sposobu postępowania i porzucenia przez nich nakazów religijnych.
Poza tym w ostatniej dekadzie XIX wieku pojawili się tzw. litwacy. Stanowiąc odrębne środowisko społeczne i ekonomiczne, stali się dla miejscowej grupy Żydów łódzkich konkurencyjni na polu ekonomicznym - dysponowali bowiem poważnymi kapitałami i odznaczali się wielką przedsiębiorczością. Ukształtowani w odmiennych warunkach kulturowych, zrusyfikowani i wewnętrznie zróżnicowani, wydatnie zasilili prądy nacjonalistyczne wśród Żydów. Środowisko to nie było związane z polską tradycją i obojętnie odnosiło się do niepodległościowych dążeń Polaków, zwalczało jednocześnie program asymilacji ludności żydowskiej i popierało prądy nacjonalistyczne wśród Żydów, zasilając ruch syjonistyczny.


Wyznawcy prawosławia, reprezentujący przede wszystkim aparat administracyjny, policyjny i wojskowy, nie stanowili żadnego zagrożenia dla innych wyznań i religii. Z kolei wyznawcy islamu (funkcjonujący w szeregach armii rosyjskiej) dodawali tylko kolorytu wielowyznaniowej Łodzi.

Takie czynniki zewnętrzne i wewnętrzne stworzyły "łódzką tolerancję". Została ona wymuszona, to prawda, ale była realnym zjawiskiem. Oczywiście można sądzić, że łożenie odpowiednich funduszy na budowę cerkwi Aleksandra Newskiego przez luteranina Karola Scheiblera, żyda Izraela Poznańskiego czy katolika Juliusza Heinzla było wyrazem podchlebiania się administracji carskiej. Ale serwilizmem państwowym na pewno nie było wspomaganie budowy kościoła katolickiego czy synagogi żydowskiej. A jednak to czyniono.

"Dziennik Łódzki", rok 1884.

Prawosławna cerkiew Aleksandra Newskiego

Luteranie w sposób szczególny wyposażyli katolicki kościół Podwyższenia św. Krzyża (wieżę fundował Juliusz Heinzel, a dzwony Karol Scheibler). Podobnie uczyniono z neogotycką świątynią św. Stanisława Kostki (ołtarz główny ufundowany został przez  miejscowego fabrykanta - katolika Juliusza Teodora Heinzla, zaś chór przez protestanckiego przemysłowca Edwarda Herbsta). Obok siebie umieszczono wspaniałe witraże saksońskie ufundowane przez katolików, protestantów i obywateli wyznania mojżeszowego.

Bazylika św. Stanisława Kostki

Wielką hojność wykazano przy budowie nowego kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Starym Mieście.
Luterańska rodzina Scheiblerów wyasygnowała na ten cel 15 tysięcy rubli, zaś Juliusz Kunitzer - także luteranin -  2 tysiące rubli.


Pan I. K. Poznański jest benefaktorem budującego się w naszej parafii kościoła Wniebowzięcia NMP, daje bowiem posadzkę terakotową w części marmurową, która około 8 tysięcy rubli kosztować będzie - relacjonował miejscowy proboszcz ks. Karol Szmidel do Konsystorza Archidiecezji Warszawskiej 29 sierpnia 1891 roku - prócz tego przed dwoma laty na rzecz tegoż kościoła ofiarował rubli 400.
Co więcej, ten żydowski przemysłowiec na rzecz budującej nowej świątyni katolickiej na Starym Mieście dokonał zamiany gruntów i lepszy kawałek ziemi oddał miejscowemu proboszczowi.

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Na nowo budowaną synagogę przy ulicy Spacerowej łożyli fundusze ci sami łodzianie, którzy przyczynili się do wzniesienia cerkwi prawosławnej i świątyń katolickich.
Luteranie, baptyści, żydzi budowali szpitale, w których leczono wszystkich bez względu na wyznawaną religię.
Kiedy w maju 1920 roku przebywał w Łodzi nuncjusz apostolski Achilles Ratti ( późniejszy papież Pius XI), zatrzymał się w pałacu luterańskiej rodziny Scheiblerów przy ulicy Piotrkowskiej...

źródło:
Marek Budziarek. Świątynie Łodzi.

Fot. współczesne Monika Czechowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz